Na
początku XXI wieku już chyba nikt nie wierzył, że Scorpionsi są
jeszcze w stanie nagrać naprawdę udany album. Grupa przez kilka
dobrych lat eksperymentowała, najczęściej w złym kierunku.
Balladowy "Pure Instinct" i nowoczesny
"Eye II Eye" nie spotkały się z życzliwym przyjęciem
krytyków, podobnie stało się z orkiestrowym (choć moim zdaniem
udanym) "Moment of Glory" i akustyczną "Acousticą".
Muzycy podjęli więc jedyną słuszną decyzję - wrócili do tego,
co potrafią najlepiej i nagrali premierowy, wyraźnie hardrockowy
materiał. I przy okazji, najlepszy od lat. Dodatkowo, w roli
basisty zadebiutował tu nasz rodak, Paweł Mąciwoda.