Książę
Ciemności albumem "Blizzard of Ozz" powrócił do tzw. gry
i pokazał, że bez wsparcia kolegów z Black Sabbath potrafi nagrać
ciekawy materiał. Sytuacja ma się podobnie z kolejnym krążkiem,
zatytułowanym "Diary of a Madman". Może longplay ten nie
przyniósł tyle wiekopomnych hitów, ale bez wątpienia był kolejnym dowodem na pomysłowość Ozzy'ego i jego muzyków. Dodatkowo,
znacznie poprawiono tu brzmienie, które do dziś się broni.
28 września 2017
25 września 2017
Kiss - "Animalize" (1984)
Po
wydaniu "Lick It Up" Kiss znów znalazł się w dogodnej
sytuacji. Choć w samym zespole nie działo się najlepiej -
gitarzysta Vinnie Vincent został wyrzucony, prawdopodobnie z powodu
nieporozumień między nim a resztą muzyków, na skutek czego nie
miał już wkładu kompozytorskiego w powstawanie nowego krążka
(wkrótce potem założył on glammetalową formację Vinnie Vincent
Invasion). Na jego miejsce zatrudniono Marka St. Johna, który
również nie zagrzał na długo miejsca w kapeli, a jedynym
dokonaniem z jego udziałem jest właśnie "Animalize" -
12. studyjny album Kiss. Choć warto dodać, że w "Murder in
High Heels" i "Lonely is the Hunter" partie gitary
prowadzącej odegrał Bruce Kulick, który niedługo potem dołączył
na stałe do zespołu.
22 września 2017
Metallica - "Ride the Lightning" (1984)
Metallica
w 1983 roku za sprawą swojego znakomitego debiutu stała się
niemałą sensacją na amerykańskim roku muzycznym. Równo rok po
wydaniu "Kill 'Em All" zespół z Kalifornii zaserwował
słuchaczom drugą płytę. O ile na debiucie niektóre rzeczy
brzmiały jeszcze dość amatorsko, tak Ride the Lightning" jest
produktem w pełni profesjonalnym i pozbawionym uchybień - a dzięki
temu płytą dużo lepszą, nierzadko wręcz genialną. Znakomitą
pod każdym względem. Muzycy pokazali, że thrash metal nie musi być
wcale jednostajny i przewidywalny.
19 września 2017
Kiss - "Lick It Up" (1983)
"Creatures
of the Night" mimo że cieszył się zainteresowaniem wśród
słuchaczy, to nie zrobił furory na listach przebojów i
zdecydowanie nie był sukcesem na miarę albumów z lat 1975-1979.
Muzycy zdawali sobie z tego sprawę i wprowadzili kilka znaczących
zmian w swoim image'u. Po świętowaniu 10-lecia istnienia Kiss
postanowili grać na żywo... bez charakteryzacji. Był to spory szok
dla fanów, ale z drugiej strony intrygujący pomysł.
16 września 2017
Boston - "Boston" (1976)
Grupa
Boston, utworzona w tym samym mieście co jej nazwa, jest
zdecydowanie najbardziej znana ze swojego debiutu, który był
swojego czasu tak dużym sukcesem komercyjnym, że do czasu "Appetite
for Destruction" z 1987 roku był najlepiej sprzedającym się
debiutem w historii. Trzy miesiące po jego wydaniu zdobył w USA
platynową płytę, a obecnie jego sprzedaż liczy się tam w
okolicach 17 milionów. Co przeważyło o takim sukcesie? Przede
wszystkim chwytliwość i przystępność. Głównym kompozytorem całości był gitarzysta i założyciel kapeli, Tom Scholz - to właśnie jemu można zawdzięczać tak ogromny sukces.
13 września 2017
Kiss - "Creatures of the Night" (1982)
"Music
from 'The Elder'" z 1981 roku był ogromną klapą dla Kiss, na
skutek czego grupa w pewnym sensie utknęła w tym czasie w martwym punkcie. Co
robić, by ratować popularność i w większości utracone zaufanie
fanów? Muzycy po wielu latach eksperymentowania (czy jak to
niektórzy nazwą - błądzenia) powrócili do bardziej kissowego
stylu, znanego z pierwszych dokonań, z jedną różnicą - album
jest znacznie cięższy niż jakiekolwiek wcześniejsze dzieło Kiss.
10 września 2017
Ramones - "End of the Century" (1980)
Pierwsze
cztery albumy Ramones trzymały się kurczowo jednego, wypracowanego
stylu i można by pomyśleć, że na piątym krążku otrzymamy
dokładnie takie samo granie. A jednak nie można powiedzieć, że
"End of the Century" jest taką samą płytą jak
poprzednie. Na skutek braku popularności wydawnictw, zespół
postanowił nawiązać współpracę ze słynnym producentem Philem
Spectorem, twórcą przełomowej techniki, tzw. ściany dźwięku,
umożliwiającej wielokrotne nagrywanie instrumentów muzycznych, a
także zwielokrotnianie ich brzmienia.
7 września 2017
Kiss - "Music from 'The Elder'" (1981)
"Unmasked"
był najsłabiej sprzedającym się krążkiem od czasów
koncertowego "Alive!". By ratować popularność, zespół
postanowił m.in. odrzucić wpływy disco i porwał się na
najbardziej radykalny rok w swojej karierze - nagranie concept
albumu. W tym celu ponowiono współpracę z Bobem Ezrinem -
producentem najbardziej eksperymentalnego w dotychczasowej karierze
"Destroyera". Przygotowano się do tego bardzo sumiennie i
opracowano teksty, mające stanowić jedną historię. Było to
bardzo ambitne i niespotykane jak na Kiss przedsięwzięcie - miało
to być coś na kształt floydowskiego "The Wall" (tylko w
formie jednopłytowego albumu), w którego realizacji czynny udział
brał Ezrin. Podobnie jak na "Destroyerze" chłopakom pod
względem kompozycyjnym pomogły osoby z zewnątrz zespołu (w tym takie osobistości, jak Ezrin czy Lou Reed).
4 września 2017
Van Halen - "Fair Warning" (1981)
Sesja
nagraniowa do "Fair Warning" zaowocowała pierwszym
poważnym konfliktem na linii Eddie Van Halen-David Lee Roth.
Gitarzysta dążył do nagrywania bardziej nietypowych, poważnych i
skomplikowanych utworów, zaś wokalista obstawał przy trzymaniu
się sprawdzonego już stylu, i miał w tym sojusznika w postaci
producenta Teda Templemana. Ostatecznie gitarzysta uległ naciskom
obu panów, przez co "Fair Warning" nie odstaje znacznie od
wcześniejszych dokonań Van Halen. Aczkolwiek nadal możemy na nim
znaleźć kilka intrygujących rozwiązań.
1 września 2017
Iron Maiden - "The Book of Souls" (2015)
Przyznam,
że miałem lekkie obawy, co do "The Book of Souls". Po
dobrym wykonawczo, ale ogólnie średnio zadowalającym "The
Final Frontier" oczekiwałem wreszcie czegoś bardziej
zwięzłego, z krótszymi killerami na miarę "Aces High".
Gdy zobaczyłem informację o czasie trwania zarówno albumu, jak i
utworów byłem nieco przerażony (aż 3 z nich trwają ponad 10
minut - to dokładnie tyle, co na poprzednich 15 wydawnictwach).
Muzycy po raz pierwszy wyszli tu poza standardowy czas płyty
kompaktowej 80 minut. Jednak mogę z czystym sumieniem powiedzieć,
że obawy te okazały się bezpodstawne i "The Book of Souls"
wydany na 40-lecie istnienia zespołu jest w większości dokładnie
takim albumem, jakiego można wymagać od twórczości Żelaznej
Dziewicy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)