W kontekście 16-ego studyjnego dzieła Kiss nietrudno wyłapać liczne zalety przemawiające na jego korzyść. Muzycy porzucili wreszcie gładkie, typowo komercyjne klimaty i powrócili do naprawdę mocnego, prawdziwie heavymetalowego
grania - w chwili wydania był to zdecydowanie najcięższy longplay od czasów
"Creatures of the Night". Panom dopisywała też wena
twórcza, bo same kompozycje robią dużo lepsze wrażenie niż na
poprzednich czterech wydawnictwach. Wydawałoby się, że w obozie
Kiss wszystko jest w jak najlepszym porządku.
31 października 2017
28 października 2017
Ramones - "Subterranean Jungle" (1983)
Jest jedna rzecz która na starcie w pewnym stopniu dyskwalifikuje wydany w 1983 roku "Subterranean Jungle" - beznadziejne, tragicznie płaskie brzmienie instrumentów. Nawet gdyby same utwory prezentowały lepszy poziom, można byłoby mówić o lekkim niedosycie. Niestety, uchybienia produkcyjne nie są wynagradzane kompozycyjnie. W obu przypadkach jest słabiej niż na poprzednich wydawnictwach.
25 października 2017
Van Halen - "1984" (1984)
22 października 2017
Kiss - "Hot in the Shade" (1989)
Zespół
Kiss pod koniec lat 80., podobnie jak wiele innych, uległ
możliwościom czasowym, jakie dawała płyta kompaktowa i nagrał
dłuższy niż zwykle premierowy materiał, trwający prawie godzinę.
Można było więc dostarczyć słuchaczom wiele świetnej muzyki.
Niestety, stało się inaczej i ostatecznie "Hot in the Shade"
wypadł najsłabiej z całej dyskografii Kiss. Stylistycznie jest on
kontynuacją "Crazy Nights" i kilku poprzednich krążków,
ale przy tym cierpi również na brak dobrych pomysłów. Mamy tu aż
15 utworów, a niewiele z nich wypada pozytywnie. Całość
graficznie reprezentuje najbrzydsza okładka Kiss.
19 października 2017
Nirvana - "Nevermind" (1991)
Masywny
"Bleach" dzięki swej chaotyczności nie był albumem,
który mógł zyskać większy rozgłos. Na jego następcy muzycy postanowili pójść inną drogą i postawili na maksymalną przebojowość. Oczywiście sam talent muzyków
nie wystarczyłby, gdyby nie pomocna promocja medialna, m.in. kanału
muzycznego MTV. Ale i tak się opłaciło - "Nevermind" już
w 1991 roku był niesamowitym osiągnięciem komercyjnym (obecnie
diamentowa płyta w USA), ale też artystycznym.
16 października 2017
Metallica - "Master of Puppets" (1986)
Trudno
było przebić tak doskonałe wydawnictwo, jak "Ride the
Lightning". W połowie lat 80. popularność zespołu rosła, a
oczekiwania co do nowego materiału były coraz większe. Trzeci
krążek Metalliki - "Master of Puppets" został
rewelacyjnie przyjęty, może nawet jeszcze lepiej niż poprzednie.
Moim zdaniem nie przebił poprzednika, ale obniżka poziomu jest niewielka. Co więcej - "Master of Puppets" to kolejny
nadzwyczajny popis możliwości Metalliki.
13 października 2017
Kiss - "Crazy Nights" (1987)
W
drugiej połowie lat 80. muzycy Kiss zaczęli wypuszczać rzadziej
swoje krążki, w związku z czym rok 1986 był pierwszym, w którym
nie wydano studyjnego albumu grupy. Zabieg ten zadziałał na
korzyść, ponieważ "Crazy Nights" przyniósł lepszy
materiał niż dwa poprzednie dzieła tej kapeli. Dodatkowo, przez te
2 lata nie zmienił się skład Kiss, pierwszy raz od 1982 roku.
Warto wspomnieć, że omawiana płyta była wielkim sukcesem w
Wielkiej Brytanii, głównie za sprawą utworu (niemalże)
tytułowego.
10 października 2017
Ramones - "Pleasant Dreams" (1981)
"End of the Century" był nieco większym sukcesem niż poprzednie wydawnictwa Ramones, ale większość członków zespołu nie zamierzała ponawiać współpracy z Philem Spectorem. Jedynie Joey chciał tworzyć przyszłe dzieła w stylu "End of the Century", nie zawierające czystego punk rocka, co również spotkało się z dezaprobatą reszty. Ostatecznie zgodnie zdecydowano się na nagranie albumu w stylu pierwszych dokonań Ramones.
7 października 2017
Van Halen - "Diver Down" (1982)
Jeden
rok, jeden longplay. Tempo zespołu było w tym czasie błyskawiczne, ale i w pewien sposób wyczerpujące. Do tego stopnia, że na
następnym albumie zaszły poważne zmiany. W rezultacie "Diver
Down" jest kolejnym nietypowym dla Van Halen dziełem. Nie
chodzi tylko o nietypowe rozwiązania niektórych kompozycji, ale
przede wszystkim o nieoczywisty dobór materiału. Nie da się ukryć,
że na "Diver Down" autorzy zamieścili pewien klarowny
podział utworów: autorskie, pełne
nagrania, miniaturki i covery. Dlatego też recenzję wyjątkowo
podzielę na trzy osobne części.
4 października 2017
Kiss - "Asylum" (1985)
W
okresie 1982-1985 miały miejsce najczęstsze zmiany na stanowisku
gitarzysty prowadzącego Kiss. Ace'a Frehley'a zastępowali kolejno:
Vinnie Vincent, Mark St. John i Bruce Kulick. St. John opuścił
zespół z powodu problemów z ręką, które uniemożliwiały mu grę
na gitarze. Na jego miejsce przyjęto więc Bruce'a - brata Boba,
który grał w kilku utworach na albumie "Creatures of the
Night". Na szczęście, pozostał on z Kiss na dłużej, a skład
Stanley-Simmons-Carr-Kulick istniał jeszcze przez kilka lat.
Panowie w kwestiach personalnych wreszcie się ustabilizowali.
1 października 2017
Nirvana - "Bleach" (1989)
Nirvana
została założona w 1987 roku przez wokalistę/gitarzystę Kurta
Cobaina i basistę Krista Novoselica. To zdecydowanie
najpopularniejszy zespół grunge'owy - każdy o nim słyszał,
oczywiście za sprawą megahitu pt. "Smells Like Teen Spirit".
Żaden z kawałków z debiutanckiego krążka "Bleach" nawet
w połowie nie zdobył takiej popularności. Warto zauważyć, że na
albumie gra w sumie dwóch perkusistów - w większości utworów
słyszymy Chada Channinga, ale w "Floyd the Barber", "Paper
Cuts" i "Downer" (z reedycji z bonusami) gra Dale
Crover. Jest to najprawdopodobniej spowodowane tym, że w tym czasie
grupa często zmieniała perkusistów (na przełomie lat 1988-1990
było ich aż sześciu).
Subskrybuj:
Posty (Atom)