13 kwietnia 2016

Aerosmith - "Night in the Ruts" (1979)


Przy okazji nagrywania "Night in the Ruts" miał miejsce rozpad klasycznego składu Aerosmith. Kiedy album był ukończony zaledwie w połowie, wytwórnia płytowa i kierownictwo nakazały zespołowi wyruszyć w trasę koncertową w celu uzyskania większej ilości dochodów i podreperowania ich nie najlepszej sytuacji finansowej, spowodowanej m.in. sporą ilością zażywanych używek. Co gorsza, zażywanie przez muzyków narkotyków wcale nie zmalało i wciąż doprowadzało do sporów między nimi. Nie dziwi więc fakt, że trudne warunki związane z powstawaniem "Draw the Line" oraz wyczerpującym reżimem trasy, która przerwała nagrywanie "Night in the Ruts", doprowadziły gitarzystę Joe Perry'ego do tzw. ostateczności.

Czarę goryczy przelał incydent przed jednym z występów - doszło do bójki żon Perry'ego i Toma Hamiltona. W obliczu nowej sytuacji pozostali muzycy, w tym Steven Tyler, stanęli po stronie basisty. Na skutek tego Perry odszedł w połowie trasy, przez co rozstał się z pozostałą czwórką w nieprzyjaznej atmosferze. Gitarzysta niedługo potem założył kapelę The Joe Perry Project, w której, jak się okazało, poradził sobie całkiem nieźle (przynajmniej na dwóch pierwszych wydawnictwach). Wcześniej zdążył jednak zagrać w pięciu współtworzonych przez siebie utworach ("No Surprize", "Chiquita", "Cheese Cake", "Three Mile Smile" i "Bone to Bone (Coney Island White Fish Boy)"), a inne jego partie, oprócz Brada Whitforda, ukończyli gitarzyści Neil Thompson, Richie Supa, a także Jimmy Crespo, którego po krótkim czasie włączono na stałe do zespołu. Ostatecznie grał w nim przez 4 lata.

Longplay miał się pierwotnie nazywać "Right in the Nuts", ale tak odważnego tytułu nie przepuściłaby ówczesna cenzura. Muzycy po raz drugi napotkali liczne przeszkody w nagrywaniu, ale choć samo wydawnictwo nie należy do szczególnie równych, w tym przypadku nie słychać tak dużych huśtawek jakości, jak na "Draw the Line". Co ciekawe, po raz pierwszy w historii Aerosmith mamy do czynienia ze sporą ilością coverów, zajmujących w tym przypadku 1/3 zawartości (ten wynik z wiadomych względów przebił dopiero "Honkin' on Bobo"). Nie świadczy to najlepiej o kreatywności kompozytorów. Muzycy po prostu sięgnęli po cudze utwory, które grali już czasem wcześniej na koncertach. Taki obrót sprawy można wytłumaczyć faktem odejścia Perry'ego - jednego z czołowych autorów w kapeli - w momencie tworzenia nowego materiału.

Inna sprawa, że covery zazwyczaj wychodziły grupie naprawdę dobrze (czego najlepszym przykładem "Train Kept A-Rollin'" i "Milk Cow Blues"). Na "Night in the Ruts" jest z tym różnie. Niektóre z zaprezentowanych tu coverów są interesującymi elementami krążka, ale nie brakuje czegoś słabszego. Z nieswojej części najbardziej w pamięć zapada "Remember (Walking in the Sand)", pierwotnie wykonywany przez żeńską grupę The Shangri-Las. Muzykom udało się tutaj uzyskać ciekawy klimat, a dodatkowo bardzo dobrą partią wokalną popisał się Steven. Jeszcze ciekawiej wypada zagrany z dużą ilością energii "Think About It" z repertuaru The Yardbirds. Trzeci z nich, "Reefer Head Woman", to dość nużący i niczym ciekawym się nie wyróżniający blues. Można go ewentualnie potraktować jako nieszkodliwy wypełniacz.

Z autorskich kawałków największe wrażenie robi na mnie "Chiquita" - solidny rockowy czad z dodatkowym udziałem saksofonu i kilkoma fajnymi motywami. Solidnie prezentuje się także poprzedzający go "No Surprize" - ostry riffowiec z ciekawymi solówkami Perry'ego. Warto dodać, że do obu kompozycji nakręcono pierwsze w historii Aerosmith teledyski, już z Crespo w składzie. Z kolei jeśli miałbym wskazać najsłabszy punkt całości, to byłby to zdecydowanie "Cheese Cake". W zwrotkach zastosowano wolniejsze tempo, co zupełnie mu nie służy, gdyż po jakimś czasie zaczyna strasznie nużyć. Choć i sam refren nie należy do szczególnie udanych. Zalatujący zwyczajnością "Three Mile Smile" też kompletnie nie porywa i przelatuje praktycznie niepostrzeżenie, ale "Bone to Bone (Coney Island White Fish Boy)" to już całkiem fajny, żwawy rocker o lekko funkowym posmaku.

Poza tym, muzycy po raz szósty z rzędu zaprezentowali udaną, emocjonalną (i prawie tradycyjnie opartą na akompaniamencie fortepianu) balladę - "Mia". Tytułową imienniczką jest córka Tylera, która urodziła się niedługo przed rozpoczęciem nagrań do płyty, i to właśnie dla niej wokalista napisał ten utwór. Z racji tytułu, tekstu i dopasowanej zawartości instrumentalnej powiewa tu spora doza melancholii. Ciekawe czy gdyby Tyler wtedy wiedział, że ma także drugą córkę, czy i o niej również napisałby inny kawałek? W tym wypadku chodzi o słynną aktorkę, Liv Tyler, o której istnieniu i wspólnym pokrewieństwie wokalista dowiedział się dopiero wiele lat później. Choć spotkałem się z opiniami, że dużo późniejszy utwór "Crazy" wokalista napisał właśnie dla Liv (która notabene wystąpiła w teledysku promującym).

"Night in the Ruts" to Aerosmith uchwycony w nie najlepszym etapie ich kariery. W momencie wydania krążek spotkał się z mieszanymi recenzjami, a zainteresowanie grupą zaczęło powoli maleć. Z reguły nie umieszcza się go wśród najlepszych, zaś okres 1978-1983 powszechnie odbiera się jako najgorszy w całej historii zespołu. Jego szósty album może i nie przynosi zachwytu, ale nie ma również wielkiego rozczarowania (a poza tym w dorobku kapeli są co najmniej cztery studyjne wydawnictwa słabsze od niego). To po prostu przyzwoity materiał z licznymi przebłyskami, ale i kilkoma niezbyt ciekawymi kompozycjami. W kontekście longplaya warto odnotować też poprawę brzmienia względem poprzednika, pod tym względem wszystko stoi na dobrym poziomie. Ostatecznie można tego posłuchać, jednak charakterystyczne, aerosmithowe granie słyszeliśmy już w dużo lepszym wydaniu na pierwszych czterech płytach.

W porównaniu do "Draw the Line" materiał ten wydaje się lekko równiejszy i z większą ilością porządnych fragmentów, ale z drugiej strony nie ma tu tak niesamowitej kompozycji, jak "Kings and Queens". Ostatecznie jednak wydawnictwo zasługuje na taką samą ocenę jak poprzednik. Niestety, później bez Perry'ego w składzie sprawy nie układały się już tak dobrze, ale to temat na kolejną recenzję. Mimo to, ta zapowiedź zjazdu jakości była już wyczuwalna na "Draw the Line" i "Night in the Ruts".

Moja ocena - 6/10

Lista utworów:
01. No Surprize (Joe Perry, Steven Tyler)
02. Chiquita (Joe Perry, Steven Tyler)
03. Remember (Walking in the Sand) (George "Shadow" Morton)
04. Cheese Cake (Joe Perry, Steven Tyler)
05. Three Mile Smile (Joe Perry, Steven Tyler)
06. Reefer Head Woman (Joe Bennett, Jazz Gillum, Lester Melrose)
07. Bone to Bone (Coney Island White Fish Boy) (Joe Perry, Steven Tyler)
08. Think About It (Jim McCarty, Jimmy Page, Keith Relf)
09. Mia (Steven Tyler)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz