1 czerwca 2017

The Runaways - "The Runaways" (1976)


The Runaways był jednym z pierwszych żeńskich zespołów hardrockowych, a na pewno pierwszym, który zdobył popularność za granicą. W czasie powstania debiutu, w jego skład wchodziło kilka nastolatek: Joan Jett (gitara rytmiczna i wokal), Cherrie Currie (wokal), Lita Ford (gitara prowadząca), Jackie Fox (gitara basowa) i Sandy West (perkusja). Przy okazji podania składu nie można nie wspomnieć o jeszcze jednym ważnym nazwisku - Kim Fowley. Był to menedżer grupy i producent ich krążków, który często pomagał również w pisaniu utworów (współtworzył m.in. hit "Cherry Bomb").

Pod względem produkcyjnym nie ma tragedii, czyli jest naprawdę nieźle, jednak odnoszę wrażenie, że można było to zrobić jeszcze bardziej profesjonalnie, czego dowodem była znakomita pod tym względem praca Fowley'a przy okazji albumu "Waitin' for the Night". Być może wykonano to na tyle na ile pozwolił budżet. Głównym celem przy tworzeniu The Runaways była realizacja tego, co mogli w tym czasie zrobić wszyscy osobnicy płci przeciwnej - występować na scenie i grać swoją ulubioną muzykę, jednocześnie ignorując dominację mężczyzn na scenie rockowej. Jednak idea żeńskiego, stworzonego przez nastolatki zespołu grającego mocną muzykę była w połowie lat 70. czymś nowym i w wielu miejscach spotkała się z niezrozumieniem czy wręcz pogardą. Może dlatego grupa nigdy nie odniosła większych sukcesów komercyjnych, w przypadku albumów ledwie mieszcząc się na dole amerykańskiego zestawienia Billboard 200. Jednak po kilku latach wpływ The Runaways okazał się widoczny - jego członkinie mogły zainspirować do sięgnięcia po instrumenty wiele twórców późniejszych podobnych kapel, składających się z samych osób płci żeńskiej, jak Girlschool czy The Go-Go's (mimo że wykonywały one trochę inną odmianę rocka).

Od razu muszę rozszerzyć opis o podziale pracy gitar elektrycznych - Lita Ford była odpowiedzialna za gitarę prowadzącą oraz solówki, zaś Joan Jett ograniczyła się do partii rytmicznych. Taki układ obowiązywał do końca kariery The Runaways, a konkretnie do odejścia Jett w 1979 roku. Z kolei partie wokalne na dwóch pierwszych płytach były dzielone między Joan i Cherrie Currie, która jako jedyna nie grała w grupie na żadnym instrumencie. Partie te dzielone są mniej więcej po równo - samodzielnie częściej śpiewa Currie (są to utwory 1, 3, 4, 7 i 9), w "Dead End Justice" mamy ich duet wokalny, a za resztę odpowiada Jett. Obie posiadają całkiem ładną barwę głosu, choć może lekko podobną. Z początku może nastąpić problem z odgadnięciem kto śpiewa w danej kompozycji, ale po kilku powtórkach nie będzie z tym trudności. Z ciekawostek - w trakcie nagrań uznano, że basistka Jackie Fox nie posiada jeszcze wystarczających umiejętności, przez co nie zagrała nic na debiucie i została zastąpiona przez muzyka sesyjnego Nigela Harrisona.

Moje pierwsze zetknięcie z zespołem nastąpiło za sprawą... filmu o tym samym tytule (w Polsce tłumaczony jako "The Runaways: Prawdziwa historia"), stworzonego na podstawie biografii Cherrie Currie "Neon Angel: A Memoir of a Runaway". Urzekła mnie muzyka, która tam leciała, określona przeze mnie wtedy jako świetna, postanowiłem więc zagłębić się w całą dyskografię, która nie należy do zbyt rozbudowanych. I... nie zawiodłem się. Mimo obejrzenia filmu, nie wiedziałem czego dokładnie się spodziewać, jako że nigdy nie słyszałem hard rocka wyłącznie w kobiecym wydaniu. Już sama okładka debiutu zasługuje na uwagę - śliczna Cherrie Currie w pojedynkę zachęca do przesłuchania albumu. Z powodzeniem. Przy okazji następnych dzieł, będzie już zachęcał cały skład. Z jeszcze lepszym skutkiem.

Na debiucie słychać wpływy raczkującego jeszcze wtedy punk rocka (oparcie niektórych utworów na kilku powerchordach) połączone z melodyjnością rock and rolla i spięte hardrockowym brzmieniem. Taka mieszanka dała całkiem ciekawy efekt. Pora więc przejść do materiału. "Cherry Bomb" to ponadczasowa klasyka. Świetny w swej prostocie główny riff, nieśmiertelny refren i wymowny tekst tworzą swoisty żeński hymn rockowy. Przy tym niesamowicie chwytliwy - wydany na singlu przeszedł w USA bez echa, ale w Japonii i Szwecji osiągnął pierwsze miejsca list przebojów. Do dziś cieszy się popularnością, dzięki czemu obecnie można usłyszeć "Cherry Bomb" częściej niż jakąkolwiek inną kompozycję z dorobku The Runaways, np. w kilku filmach. Był to pierwszy i ostatni tak duży sukces jakiejkolwiek piosenki tej grupy.

A to dziwne, ponieważ w jej katalogu ma ona równie dobre albo i lepsze kawałki, czego przykładem "You Drive Me Wild", autorski utwór Joan Jett. Jej zadziorny wokal, połączony z nośną melodią i chórkami pozostałych instrumentalistek, tworzy świetną mieszankę. Pod względem melodycznym całkiem ciekawie prezentuje się też "Is It Day or Night?". "Thunder" robi nieco mniejsze wrażenie, ale w dalszej kolejności warto zwrócić uwagę na mocny cover "Rock & Roll" kapeli The Velvet Underground, który tym samym zachowuje przebojowy charakter oryginału. Stylistycznie nie wyróżnia się jakoś bardzo na tle reszty, ale pod względem jakości okazuje się jednym z najciekawszych fragmentów.

Słabiej prezentuje się druga strona, pozbawiona petard na miarę "Cherry Bomb" i "You Drive Me Wild". Już na początku dostajemy nijaki, nie wyróżniający się niczym specjalnym "Lovers". Niewiele lepszy poziom prezentuje dość niepozorny "Secrets". Z kolei "Blackmail" odznacza się bardzo dobrą solówką. Kawałek ten znalazł się wraz z "Cherry Bomb" na najpopularniejszym singlu grupy. Z tej strony albumu warto również wyróżnić zgrabny i pełen polotu "American Nights", a także rozbudowany "Dead End Justice". Aczkolwiek z tym ostatnim mam największy problem, bo zaczyna się rewelacyjnie, ale w drugiej połowie zaczyna nużyć i nie pasują do niego partie mówione. Dzięki temu potencjał kompozycji został zmarnowany. Lepiej by było, gdyby skończyła się po tych dwóch minutach, ewentualnie została kontynuowana w inny, bardziej przemyślany sposób. Niby wszystko ma swoje uzasadnienie w tekście, ale mnie nie do końca przekonuje.

Mimo ewentualnych drobnych błędów, debiut The Runaways to porcja porządnego grania, wyjątkowo w żeńskim wydaniu. Może nie odniósł wielkiego sukcesu (oprócz megapopularnego singla "Cherry Bomb"), ale został zapamiętany jako ten, który pokazał, że dziewczyny również mogą grać naprawdę dobrego, przebojowego i zadziornego rocka, nie gorszego od wielu ówczesnych zespołów. Czysto muzycznie nie jest to nic oryginalnego, ale ważne ile radości daje podczas słuchania. A opisywany longplay może dać jej całkiem sporo. Choć moim zdaniem debiut to tylko przystawka przed kolejnym "Queens of Noise", na którym dziewczyny pokazały światowy poziom.

Moja ocena - 7/10

Lista utworów:
01. Cherry Bomb (Kim Fowley, Joan Jett)
02. You Drive Me Wild (Joan Jett)
03. Is It Day or Night? (Kim Fowley)
04. Thunder (Mark Anthony, Kari Krome)
05. Rock & Roll (Lou Reed)
06. Lovers (Kim Fowley, Joan Jett)
07. American Nights (Mark Anthony, Kim Fowley)
08. Blackmail (Kim Fowley, Joan Jett)
09. Secrets (Cherie Currie, Kim Fowley, Kari Krome, Sandy West)
10. Dead End Justice (Scott Anderson, Cherie Currie, Kim Fowley, Joan Jett)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz