1 lipca 2019

Ramones - "¡Adios Amigos!" (1995)


Muzycy Ramones nigdy nie zaznali sukcesu komercyjnego. O zalążkach większego powodzenia można było mówić tylko w przypadku longplaya "End of the Century", aczkolwiek wyniki sprzedaży i tak były poniżej oczekiwań. Mimo to, grupa przez 20 lat regularnie wypuszczała płyty i intensywnie koncertowała (łącznie ponad 2000 występów). W 1994 roku zdecydowano się na ostateczny krok - albo nowe wydawnictwo okaże się sukcesem, albo po jego wydaniu zespół zostanie rozwiązany. Nie bez znaczenia był również fakt, że od wielu lat Joey i Johnny nie przepadali za wzajemnym towarzystwem. Panowie wiedzieli chyba, że w przypadku nowego albumu nie będzie inaczej niż na poprzednich dokonaniach, bo już sam tytuł zapowiadał pożegnanie.

Tak też się stało - "¡Adios Amigos!" dotarł zaledwie do 148. miejsca na amerykańskiej liście przebojów (co było niewielką poprawą po dwóch poprzednikach i słabszym wynikiem niż w przypadku ośmiu płyt studyjnych Ramones), trasa promująca okazała się ostatnią, zaś pożegnalny koncert został zagrany 6 sierpnia 1996 roku. Muzycy wykonali wtedy 32 utwory w Kalifornii. Do dziś wrażenie robi lista sympatyzujących z Ramones gości zaproszonych na to wydarzenie - był tam nie tylko były basista, Dee Dee Ramone, ale i Eddie Vedder z Pearl Jam, Lemmy Kilmister z Motörhead, Tim Armstrong i Lars Frederiksen z Rancid czy Chris Cornell i Ben Shepherd z Soundgarden. Zapis z tego występu uwieczniono na wydanej rok później koncertówce "We're Outta Here!".

Ośmielę się pokusić o stwierdzenie, że gdyby z zespołu odszedł Johnny Ramone, nie byłaby to wielka strata pod względem tworzenia nowego materiału. Ale gdy zabrakło Dee Deego, po pewnym czasie zaczął być odczuwalny brak większej ilości nowych kompozycji. Mimo to, już na "Mondo Bizarro" panowie otrzymali trzy utwory od duetu Dee Dee-Daniel Rey. Po trzech latach od tamtego wydawnictwa w grupie nie powstało jednak wiele premierowej muzyki (o czym świadczy m.in. album z coverami "Acid Eaters") i by zapełnić w całości nowy krążek, muzycy musieli ponownie ratować się kompozycjami napisanymi przez ten duet. Co więcej, takie kawałki, jak "The Crusher", "Makin' Monsters for My Friends" i "It's Not for Me to Know", pojawiły się wcześniej w innych wersjach (niemalże jedyne różnice dotyczą wokalu) na dwóch solowych płytach Dee Deego (pierwszy na "Standing in the Spotlight", a dwa kolejne na "I Hate Freaks Like You"). Wszystkie trzy są naprawdę dobre. Pierwszy z nich zyskuje w wersji Ramones, głównie przez lepszą produkcję, zaś dwa kolejne prezentują mniej więcej podobny poziom.

Pozostałe kompozycje od tej dwójki to "Take the Pain Away" z całkiem fajnym refrenem czy "Cretin Family" - pod względem tekstu prawdopodobnie kontynuacja "We're a Happy Family" z albumu "Rocket to Russia". Dee Dee miał także udział w stworzeniu finałowego "Born to Die in Berlin", a przy okazji jego nagrania zaśpiewał gościnnie partię po niemiecku, dzieląc obowiązki z Joey'em. Jednak głos basisty został przetworzony na tyle, że za pierwszym razem ciężko zorientować się kto użycza swojego głosu w tym nieanglojęzycznym fragmencie. Warto dodać, że w wielu kawałkach wyżej wymienionego duetu ("Makin' Monsters for My Friends", "The Crusher", "Cretin Family") zaśpiewał basista C.J. Ramone. Poza tym, skomponował on dla kapeli dwa utwory, w tym dość przebojowy "Scattergun", w którym ponownie sam zaśpiewał, zaś w bardzo dobrym, rozpędzonym "Got a Lot to Say" oddał już miejsce Joey'owi.

Wokalista odpowiada za najbardziej stonowane propozycje z tego zestawu - "Life's a Gas" i "She's Talks to Rainbows". Obie są niezwykle przyjemne w odbiorze, a w drugiej z nich warto szczególnie podkreślić robotę wokalisty, śpiewającego niższym głosem, co daje ciekawy efekt. Na albumie znalazła się również jedna kompozycja duetu Marky Ramone-Garrett James Uhlenbrock, ale podobnie jak "Anxiety" z "Mondo Bizarro", także "Have a Nice Day" okazuje się najsłabszym punktem "¡Adios Amigos!". Kapela sięgnęła także po 2 covery - "I Don't Want to Grow Up" Tom Waitsa i "I Love You" Johnny'ego Thundersa. Oba nagrania posiadają zapadające w pamięci linie melodyczne. Amerykańskie wydania CD zawierały ponadto przeróbkę tematu przewodniego z serialu animowanego o Spider-Manie (z wokalem C.J.'a), zaś w edycjach japońskich pojawiała się kompozycja "R.A.M.O.N.E.S." - cover z twórczości Motörhead. Jak sama nazwa wskazuje, Lemmy napisał ten nieskomplikowany, nieprzekraczający czasu trwania dwóch minut utwór w hołdzie dla Ramones. Muzykom tej grupy spodobał się na tyle, że dołączyli go do repertuaru koncertowego i nagrali własną, studyjną wersję.

"¡Adios Amigos!" stanowi całkiem udane, nie przynoszące wstydu zwieńczenie twórczości legendarnego, punkrockowego zespołu. Był to koniec pewnej ery w historii tego gatunku muzycznego. Tym bardziej, że po rozwiązaniu Ramones losy muzyków potoczyły się różnie. Z ostatniego składu największą szansę na solową karierę miał Joey Ramone. W 2002 roku do sprzedaży trafiła jego dobrze oceniana płyta "Don't Worry About Me". Niestety, przed jej wydaniem, 15 kwietnia 2001 roku, wokalista zmarł z powodu powikłań spowodowanych występowaniem chłoniaków. A niedługo potem niektórzy z oryginalnego składu Ramones zaczęli dzielić los Joey'a - już 5 czerwca 2002 roku Dee Dee zmarł z powodu przedawkowania heroiny, a 15 września 2004 roku odszedł Johnny, na skutek raka prostaty. 11 lipca 2014 roku dołączył do nich pierwszy perkusista kapeli, Tommy Ramone - powodem śmierci był rak płuc. Na szczęście, zespół pozostawił po sobie wiele dobrej muzyki, dzięki czemu pamięć o nim będzie trwać wiecznie.

Moja ocena - 7/10

Lista utworów:
01. I Don't Want to Grow Up (Tom Waits)
02. Makin' Monsters for My Friends (Dee Dee Ramone, Daniel Rey)
03. It's Not for Me to Know (Dee Dee Ramone, Daniel Rey)
04. The Crusher (Dee Dee Ramone, Daniel Rey)
05. Life's a Gas (Joey Ramone)
06. Take the Pain Away (Dee Dee Ramone, Daniel Rey)
07. I Love You (Johnny Thunders)
08. Cretin Family (Dee Dee Ramone, Daniel Rey)
09. Have a Nice Day (Marky Ramone, Garrett James Uhlenbrock)
10. Scattergun (C.J. Ramone)
11. Got a Lot to Say (C.J. Ramone)
12. She's Talks to Rainbows (Joey Ramone)
13. Born to Die in Berlin (John Carco, Dee Dee Ramone)

5 komentarzy:

  1. Przyznam, że w Ramones nie zakochałem się od pierwszego usłyszenia. Słuchałem głównie wtedy hard rocka, heavy metal, odtwórczej i nudnej(z małymi wyjątkami) psychodelii, oraz nudnego i pretensjonalnego rock progresywnego (również z małymi wyjątkami typu Pink Floyd czy King Crimson, więc nie miałem jeszcze poszerzonej perspektywy. To nie było tak, że nienawidziłem w tedy punk rocka. Raczej wydawał mi się wtedy obojętny. Ale wszystko się zaczęło zmieniać, kiedy usłyszałem Sex Pistols po raz pierwszy, a konkretniej utwór "E.M.I." Wtedy to, kiedy odkrywałem inne zespoły punk'owe, nabrałem już w miarę perspektywy i polubiłem Ramones. A z psychodelią i progresem się pożegnałem i wywaliłem ze swojego życia (chociaż niekoniecznie, bo nawet teraz lubię sobie wrócić do Pink Floyd czy King Crimson, albo do metalu progresywnego typu Tool, a z psychodelii lubię zespoły typu The Jimi Hendrix Experience, Jefferson Airplane czy Cream, czyli te co "popularniejsze", że się tak wyrażę).

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, że tak szybko napisałeś coś nowego ;) To Ramones zakończeni - jakie dalsze plany recenzenckie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie kontynuowanie opisywania zespołów, które są już na blogu.

      Usuń
    2. Z Bostonu na razie znam tylko debiut (można sprawdzić u mnie na RYM). Bardziej AC/DC, Ozzy'ego, Queen czy Black Sabbath.

      Usuń