25 stycznia 2018

Def Leppard - "High 'n' Dry" (1981)


Przełomowym dla muzyków Def Leppard momentem było poznanie producenta, który w tym okresie odnosił niesamowite sukcesy współpracując z AC/DC (wcześniej był producentem albumów "Highway to Hell" i "Back in Black", a niedługo potem czuwał przy powstawaniu "For Those About to Rock We Salute You"). Był to niejaki Robert John "Mutt" Lange, który dostrzegł w chłopakach potencjał i zgodził się wyprodukować ich drugi studyjny longplay, "High 'n' Dry", zapewniając przy tym solidną, mocną produkcję, która broni się do dnia dzisiejszego.

Zaś kompozycyjnie autorzy idą tutaj w podobnym, lecz mimo wszystko trochę innym kierunku niż poprzednio - zdecydowanie mniej tu heavy metalu (najbardziej słychać go w "Another Hit and Run", "No, No, No" oraz "On Through the Night"), a więcej hard rocka o AC/DC'owym zabarwieniu. W tym wypadku na pewno nieocenione były wskazówki samego Lange'a, który pomógł kapeli zdefiniować jej dźwięk i odnaleźć własne, rozpoznawalne brzmienie. Choć można przez chwilę pomyśleć, że przez poprzednie 2 lata Lange tak bardzo nasiąknął riffami AC/DC, że postanowił je w pewien sposób przemycić do twórczości Def Leppard. Jednak mimo że wpływy grupy braci Young są widoczne, to nie dominują. To nadal granie w stylu Def Leppard. Poza tym, muzycy oraz Lange dbają o fajne urozmaicenia i zabiegi, jak spokojne momenty w niezwykle czadowym "Another Hit and Run", zapętlone ostatnie słowo w "No, No, No", solówki w czasie zwrotek "Lady Strange" czy mroczniejszy fragment podczas części instrumentalnej w "On Through the Night". To wszystko sprawia, że podczas słuchania nie towarzyszy nam uczucie monotonii.

"Let It Go" to absolutnie rewelacyjne otwarcie, skrzące się energią i powalającym wykonaniem. To również jeden z najlepszych refrenów w twórczości Def Leppard, przy którym trudno nie śpiewać razem z zespołem. Słychać przy tym rewelacyjne operowanie chórkami, dołączające do głosu Joe Elliotta w najbardziej odpowiednich momentach - dla mnie już to wyróżniało w tym czasie Def Leppard spośród innych podobnych im grup. A trzeba przyznać, że Elliott jest tu w życiowej formie wokalnej i praktycznie w każdej kompozycji daje z siebie wszystko. Poza tym, to właśnie na tym krążku Steve Clark i Pete Willis stworzyli niezwykle pamiętny duet gitarowy, udoskonalając pomyślną współpracę z "On Through the Night". Poza tym brawa za odwagę - kto rozpoczyna swój krążek kawałkiem z tak specyficznym tekstem?

"Another Hit and Run" prezentuje podobny poziom i pokazuje, jak umiejętnie łączyć metalową zadziorność z zapamiętywalnymi motywami. Z kolei świetnemu "High 'n' Dry (Saturday Night)" najbliżej do stylu AC/DC, nawet Elliott śpiewa w stylu Briana Johnsona. Najwspanialszym fragmentem wydawnictwa (co odnosi się też do całej twórczości Leppardów) jest jednak power ballada "Bringin' On the Heartbreak". Dla mnie to jedno z tych nagrań, które nigdy się nie nudzą. Wyróżnia się ono cudowną melodią i ekspresyjnym (ale zdecydowanie nie ckliwym) popisem wokalnym. Warto również pochwalić pracę gitarzystów, a wrażenie robi zwłaszcza solo Steve'a Clarka w środkowej części utworu. Gitarzysta ma równie spore pole do popisu w następnym w kolejności, instrumentalnym "Switch 625", w którym proponuje niezbyt wirtuozerski, ale efektowny popis swoich umiejętności.

Dalej mamy nieco bardziej nijaki i mniej wyróżniający się "You Got Me Runnin'" oraz wspaniale przebojowy "Lady Strange" z początkowymi partiami gitar wyjętymi niczym z którejś płyty Thin Lizzy - warto zwrócić na niego uwagę, bo to melodycznie jeden z najlepszych kawałków w dyskografii. W "On Through the Night" mamy metalowy, galopujący rytm, przypominający o korzeniach grupy. Mimo wszystko, nie jest to odrzut z poprzedniej płyty, jednak do obu wydawnictw pasowałby idealnie. W "Mirror, Mirror (Look Into My Eyes)" otrzymujemy kolejny znakomity riff i chwytliwą melodię, poza tym wokalnie świetnie poradził tu sobie Joe. Zadziorny "No, No, No" z brutalnie wykrzyczanym tekstem brzmi jak podmetalizowane AC/DC, a przy tym idealnie podsumowuje ten krążek. Krążek bardzo udany.

Zanim muzycy Def Leppard zaczęli na poważnie słodzić amerykańskiej publiczności, przygotowali dla słuchaczy "High 'n' Dry" - szczytowe osiągnięcie w całej ich karierze; krążek niesłychanie przebojowy, zadziorny, ale i naładowany niesamowitą ilością energii i polotu. Muzycy pod okiem Lange'a dojrzeli muzycznie, w ich grze czuć więcej śmiałości i sprawności technicznej. Dzięki temu słychać zmiany na lepsze w porównaniu do debiutu, zarówno w przemyślanych kompozycjach, jak i bardziej dopracowanej produkcji. Zaprezentowana całość to prawdziwie hardrockowy (choć czasem jeszcze heavymetalowy) żywioł, którego słuchanie może być prawdziwą frajdą. Pokazuje młody, gniewny zespół, jeszcze nieskażony przez zbliżające się komercyjne żądze - a przynajmniej nie w tak dużym stopniu, jak później. Do High 'n' Dry" można wracać wielokrotnie i za każdym razem kapitalnie się bawić.

Szkoda, że ten rockowy pazur, który drzemał w muzykach w 1981 roku, wraz z kolejnymi latami coraz bardziej się tępił. Żaden późniejszy longplay nie miał tak rewelacyjnych utworów, jak "Bringin' on the Heartbreak" czy "Let It Go", i nie bronił się w całości w takim stopniu, jak ten. A trzeba wspomnieć, że w późniejszych latach Lange nadał zespołowi inne, bardziej syntetyczne i popowe brzmienie. Jeśli chcecie dowodu, proszę posłuchać zmienionej wersji "Bringin' On the Heartbreak" z 1984 roku - dodanie kiczowatych syntezatorów i dźwięku perkusji rodem z "Pyromanii" odebrało w znacznej części uroku tego utworu.

Wersję tę w formie bonusu dołączono do reedycji albumu w 1984 roku (a także kilku późniejszych wznowień). Drugim dodatkiem był nagrany w sesji do "High 'n' Dry", udany kawałek "Me & My Wine", ponownie nawiązujący do stylistyki AC/DC (jednak w tej wersji także zremiksowany przez Lange'a). Z okazji reedycji, powstałej na fali powodzenia "Pyromanii", do obu utworów nakręcono teledyski, na których po raz ostatni widać Ricka Allena grającego obiema rękami.

Moja ocena - 9/10

Lista utworów:
01. Let It Go (Steve Clark, Joe Elliott, Pete Willis)
02. Another Hit and Run (Joe Elliott, Rick Savage)
03. High 'n' Dry (Saturday Night) (Steve Clark, Joe Elliott, Rick Savage)
04. Bringin' On the Heartbreak (Steve Clark, Joe Elliott, Pete Willis)
05. Switch 625 (Steve Clark)
06. You Got Me Runnin' (Steve Clark, Joe Elliott, Pete Willis)
07. Lady Strange (Rick Allen, Steve Clark, Joe Elliott, Pete Willis)
08. On Through the Night (Steve Clark, Joe Elliott, Rick Savage)
09. Mirror, Mirror (Look Into My Eyes) (Steve Clark, Joe Elliott, Rick Savage)
10. No, No, No (Joe Elliott, Rick Savage, Pete Willis)

2 komentarze:

  1. Dynamiczne hard/heavy rockowe granie na normalnym poziomie, ani mnie ziębi ani mnie grzeje. Kiczu też na tej płycie nie słychać, chociaż tyle dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszy LP zespołu, to wiadomka.

    OdpowiedzUsuń