12 kwietnia 2016

Aerosmith - "Live! Bootleg" (1978)


Chłopaki z Aerosmith wydali swój pierwszy album koncertowy w 1978 roku, gdy byli już na szczycie sławy. Był to więc dobry moment, by podsumować pierwszy etap swojej kariery. Fani musieli trochę poczekać na to wydawnictwo, ale pod jednym względem było warto - grupa zamieściła na nim ponad 70 minut muzyki, co spowodowało, że zostało wydane na dwóch płytach winylowych. To zlepek przeróżnych występów na żywo z lat 1977-1978, dodatkowo uzupełnione o utwory "Mother Popcorn" z repertuaru Jamesa Browna, a także "I Ain't Got You" The Yardbirds, wykonane w 1973 roku. Krążek mógł być udaną prezentacją ówczesnych popisów grupy na żywo. Mógł, a nie do końca jest.

Niestety, zamieszczone wykonania przemieszano w trochę przypadkowy sposób. Brak tu poczucia koncertowej otoczki, a publiczność jest słyszalna dość rzadko. Nie znajdziemy tu również zbyt dużo przemów Tylera do słuchaczy, a na dodatek całość brzmi amatorsko. To wszystko sprawia, że mamy wrażenie jakbyśmy często słuchali gorzej wyprodukowano albumu studyjnego. Największe kontrowersje wywołuje właśnie produkcja. Podczas gdy większość albumów koncertowych korzystała ze skrupulatnych poprawek studyjnych czy overdubbingu, tak "Live! Bootleg" sprostał narzuconemu tytułowi, co objawiło się brzydką okładką, surową wiernością dźwięku czy nawet niechlujnymi występami zespołu. Trudno powiedzieć czy ta szczera prezentacja niekonsekwentnych tras Aerosmith w latach 70. była z góry zamierzona czy też była to najlepsza jakość, jaką można było osiągnąć na skutek szczytowego okresu narkomanii i lekkomyślnego, powolnego samozniszczenia muzyków w tamtym czasie.

Według oficjalnej wersji jakość ta była celowym zabiegiem producentów - jeśli to prawda, to moim zdaniem ta koncepcja była chybiona i można było to wszystko zrobić w bardziej porządny sposób. W takich wypadkach dużą rolę odgrywa autentyczność i lepiej pod tym względem nie oszukiwać klienta (np. twierdząc, że dany materiał został w 100% nagrany na żywo, podczas gdy majstrowano przy nim w studiu, dogrywając poprawki), ale zawsze lepiej wypuścić na rynek w pełni profesjonalny produkt niż coś, czego w wielu miejscach nie da się słuchać. Na szczęście, nie ma tu aż takiej tragedii, ale na pewno nie można tego nazwać dobrą jakością. Z drugiej strony dzięki takiemu zabiegowi można poczuć się jak na prawdziwym koncercie, w którym nie zawsze wszystko dobrze słychać. Ale nie pozwólmy, żeby te małe plusy przesłoniły nam minusy. Przejdźmy zatem do tego, co się znalazło na "Live! Bootleg".

Całość otwiera zachowawcza wersja "Back in the Saddle" - zespół nie rozbudował tego utworu, ale jego wykonanie stoi na całkiem zadowalającym poziomie. Choć nieraz ledwo słychać Tylera - typowo produkcyjne uchybienie. Ze "Sweet Emotion" nie jest już tak dobrze. Bardziej energicznie od studyjnego oryginału wypadł "Lord of the Thighs", jeden z najjaśniejszych fragmentów "Live! Bootleg". W wielu momentach bardzo dobrze słychać tutaj gitarę basową. Numer ten został wydłużony, pojawia się w nim kilka naprawdę niezłych solówek, a dodatkowo zastosowano tu klimatyczne zwolnienia podczas zwrotek. Takich wykonań aż chce się słuchać.

Całkiem niezłe wrażenie robi również "Toys in the Attic", ale akurat ten utwór zawsze wypadał naprawdę dobrze na żywo. Podobnie jak "Mama Kin" czy "Walk This Way" z nieco dłuższymi solówkami. Chłopaki zaprezentowali również swoją, całkiem niezłą wersję beatlesowskiego klasyka "Come Together". Nie mogę się również przyczepić (poza brzmieniem i słabo nagranymi wokalami) do wykonania "Sick as a Dog" czy uczuciowo zagranego "Dream On". Fajnym pomysłem było umieszczenie kompozycji, która nie znajduje się na żadnej studyjnej płycie Aerosmith - "Chip Away the Stone". Bardziej dynamiczna, zadziorna wersja "Sight for Sore Eyes" sprawia, że słucha się jej lepiej od oryginału, za to "Last Child" wypadł mało porywająco w porównaniu z oryginałem z płyty "Rocks". "S.O.S. (Too Bad)" (tutaj podpisany jako "S.O.S.") po prostu nie da się słuchać, brzmienie poszczególnych instrumentów jest strasznie nieczytelne, a solówka ledwo słyszalna.

Wspomniany wcześniej cover "I Ain't Got You" robi bardzo dobre wrażenie. Od razu słychać, że jest to nagranie starsze o kilka lat, nie tylko w (o dziwo) bardziej czytelnym brzmieniu, ale i w barwie głosu Tylera, który brzmi tu dokładnie tak, jak na pierwszym albumie grupy z 1973 roku. Miłym urozmaiceniem są zagrywki na harmonijce. Zaś bluesowy "Mother Popcorn", również z 1973 roku, zaskakuje bardzo dużą, wiodącą wręcz rolą saksofonu, rzecz w Aerosmith absolutnie niespotykana. Kawałek płynnie przechodzi w nieuwzględniony w opisie "Draw the Line" (oczywiście nagrany parę lat później). "Train Kept A-Rollin'" to idealny numer na koncerty i śpiewania z publicznością, także w zaprezentowanym tu wydaniu wypada przekonująco.

"Live! Bootleg" nie stanowi najlepszej prezentacji możliwości scenicznych Aerosmith w latach 70. Jego sporą wadą jest dość kiepskie, bootlegowe brzmienie oraz dość przypadkowe wymieszanie poszczególnych występów - na dodatek często nie są to najlepsze wersje koncertowe poszczególnych utworów. Pod względem produkcji zupełnie nie przyłożono się do tych nagrań, przez co słuchanie niektórych z nich może stać się dla słuchacza wyzwaniem. I niech się nie tłumaczą tym sarkastycznym tytułem. Jak będę miał ochotę na bootlegową jakość, to załatwię sobie bootlega. Od oficjalnego wydawnictwa, w dodatku takiego przy którym majstrował sam zespół, wymagam czegoś więcej. O ironio, niektóre nieoficjalne bootlegi brzmią lepiej od tej koncertówki.

Brakuje też kilku rewelacyjnych kawałków, jak "Seasons of Wither", "Nobody's Fault" czy "Round and Round" (zamiast np. "Sight for Sore Eyes"). Choć z drugiej strony nie wiem czy chciałbym je słyszeć w tak niewyraźnym wydaniu. Na szczęście zespół nadrabia to samymi wykonaniami, które czasem robią naprawdę dobre wrażenie, szczególnie te bardziej rozbudowane propozycje. Choć czasem muzycy grają po prostu niechlujnie. Zebrano tyle świetnych utworów, tymczasem cały krążek jest zaledwie całkiem niezły. Wstyd.

Moja ocena - 6/10

Lista utworów:
01. Back in the Saddle (Joe Perry, Steven Tyler)
02. Sweet Emotion (Tom Hamilton, Steven Tyler)
03. Lord of the Thighs (Steven Tyler)
04. Toys in the Attic (Joe Perry, Steven Tyler)
05. Last Child (Steven Tyler, Brad Whitford)
06. Come Together (John Lennon, Paul McCartney)
07. Walk This Way (Joe Perry, Steven Tyler)
08. Sick as a Dog (Tom Hamilton, Steven Tyler)
09. Dream On (Steven Tyler)
10. Chip Away the Stone (Richard Supa)
11. Sight for Sore Eyes (Jack Douglas, David Johansen, Joe Perry, Steven Tyler)
12. Mama Kin (Steven Tyler)
13. S.O.S. (Steven Tyler)
14. I Ain't Got You (Calvin Carter)
15. Mother Popcorn (James Brown, Alfred Ellis)
16. Train Kept A-Rollin' (Tiny Bradshaw, Howard Kay, Lois Mann)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz