30 kwietnia 2018

Def Leppard - "Slang" (1996)


Od czasu nagrania "Hysterii" na scenie muzycznej wiele się zmieniło, a jednak zespół Def Leppard w 1992 roku wypuścił longplay "Adrenalize", który był w dużej mierze powtórzeniem tamtego dzieła, zarówno pod względem aranżacji, jak i brzmienia. Dopiero na następnym studyjnym albumie (do którego nagrania odbyły się już w 1994 roku) muzycy Def Leppard postanowili niejako odświeżyć swój styl i zaproponować coś nowego. W rezultacie na krążku "Slang" można dosłyszeć się niewielkich inspiracji grup grających rock alternatywny. Nie dodało to wartości samej muzyce, bowiem ta w większości prezentuje fatalny poziom. Mimo że inspiracje te są słyszalne, momentami nadal otrzymujemy muzykę osadzoną w leppardowym stylu. Takie pomieszanie mogłoby dać pomyślny efekt, gdyby chociaż same kompozycje były solidne. Niestety, w większości nie są.

26 kwietnia 2018

Metallica - "Garage Inc." (1998)


Płyty "Load" i "ReLoad" zyskały bardzo mieszane opinie i przez wielu fanów były wręcz krytykowane, a mimo to były dużymi sukcesami na rynku muzycznym i sprzedawały się w milionowych nakładach. Członkowie zespołu postanowili kuć żelazo póki gorące, a że najwyraźniej nie mieli pomysłu na nowe utwory, postanowili wypuścić album z coverami - ale za to nie byle jaki!

22 kwietnia 2018

Ramones - "Halfway to Sanity" (1987)


"Animal Boy" mógł rozczarować niektórych fanów, a sytuacji tej nie poprawił następny longplay, "Halfway to Sanity". Mimo że w porównaniu do poprzedniego krążka ten prezentuje bardziej zadowalającą jakość pod względem produkcyjnym. Same kompozycje prezentują nadal nierówny poziom, od czasu "Subterranean Jungle" stało się to swojego rodzaju regułą na krążkach Ramones. Jeśli już mówimy o produkcji, zajął się nią Daniel Rey, który już wcześniej współpracował z zespołem, ale jedynie pod względem kompozycji (na omawianej płycie również został podpisany pod dwoma). W przyszłości upodobał sobie szczególnie współpracę kompozycyjną z Dee Deem, pomagając mu również w przygotowaniu materiału do jego albumów solowych.

18 kwietnia 2018

Accept - "Breaker" (1981)


W porównaniu do poprzednika na albumie "Breaker" zaszły większe zmiany - muzycy w większości grają rasowy heavy metal, a riffy są ostrzejsze i szybsze niż kiedykolwiek wcześniej. Momentami brzmi to jak połączenie muzyki AC/DC i Judas Priest. Także wokal Udo wydaje się pewniejszy, a w tym przypadku tylko raz korzysta z zastępstwa Petera Baltesa. Większego sukcesu komercyjnego nadal nie było, ale najważniejszy okazał się progres pod względem artystycznym - a w tym przypadku progres słychać od samego początku.

14 kwietnia 2018

AC/DC - "High Voltage" (1975)


AC/DC, podobnie jak Queen czy The Doors, to zespół którego brzmienie łatwo rozpoznać po pierwszych sekundach. Pochodzący z Australii muzycy wytworzyli bardzo specyficzny styl, oparty na prostych, energetycznych riffach - w tym kilku charakterystycznych akordach – i maksymalnie prostej grze sekcji rytmicznej. Tak specyficzny, że w wielu recenzjach innych grup (także moich) można nieraz odczytać zarzut kopiowania stylu AC/DC.

10 kwietnia 2018

Kiss - "Psycho Circus" (1998)


"Psycho Circus" ukazał się niecały rok po poprzednim "Carnival of Souls: The Final Sessions" i był drugim longplayem, który został wydany w trakcie słynnej trasy reunion. Niestety, okazał się kolejną zaprzepaszczoną szansą na pełny album w klasycznym składzie. O ile materiał do krążka z 1997 roku był jeszcze rejestrowany przed dołączeniem Crissa i Frehley'a do składu, tak nagrania do "Psycho Circus" odbyły się w pierwszej połowie 1998 roku. Szanse na to, że usłyszymy premierowych wiele utworów w wykonaniu oryginalnego składu były więc dużo większe. Myślę, że dla znacznej części fanów taki obrót sprawy byłby prawdziwą ucztą - tym bardziej, że pierwszy raz od czasu "Unmasked" z 1980 roku wszyscy muzycy widnieją na okładce płyty. Nic z tego.

6 kwietnia 2018

Def Leppard - "Retro Active" (1993)


Albo członkowie Def Leppard chcieli szybko coś wydać, a nie mieli pomysłów na nowe utwory, albo wiedzieli, że przy "Adrenalize" kompozycyjnie dali ciała, bo już rok później próbowali podratować swoją dyskografię kompilacją "Retro Active". Nie był to jednak zbiór kompozycji, których trzeba się wstydzić. Wręcz przeciwnie - to naprawdę fajna, godna uwagi rzecz. Ale po kolei...

2 kwietnia 2018

Judas Priest - "Sad Wings of Destiny" (1976)


Debiut "Rocka Rolla" nie wzbudził zainteresowania ani w rodzimej Wielkiej Brytanii ani tym bardziej za granicą. Kondycja finansowa grupy była wręcz fatalna, a na dodatek zwolniono dotychczasowego perkusistę Johna Hincha. Jego następcą został Alan Moore, który również zagrał zaledwie na jednej płycie. Najważniejszy był jednak zwrot stylistyczny. Na "Sad Wings of Destiny" kompozytorzy w znacznie większym stopniu wyrazili muzyczną orientację na rodzący się powoli heavy metal.