W
porównaniu do poprzednika na albumie "Breaker" zaszły
większe zmiany - muzycy w większości grają rasowy heavy metal, a
riffy są ostrzejsze i szybsze niż kiedykolwiek wcześniej.
Momentami brzmi to jak połączenie muzyki AC/DC i Judas Priest.
Także wokal Udo wydaje się pewniejszy, a w tym przypadku tylko raz
korzysta z zastępstwa Petera Baltesa. Większego sukcesu
komercyjnego nadal nie było, ale najważniejszy okazał się progres pod względem artystycznym - a w tym przypadku progres słychać od
samego początku.
Już
sam "Starlight" przebija wszystkie nagrania zawarte na
poprzednikach. Typowo metalowe, naładowane ogromną ilością poweru
riffy i solówki, zawodowa gra sekcji rytmicznej oraz rozkrzyczany
wokal Udo tworzą zabójczą mieszankę. I tak można opisać prawie
każde nagranie znajdujące się na "Breaker", w tym udany,
gwałtowny utwór tytułowy. Wyróżnia się także "Run If You
Can" z chwytliwym refrenem, przypuszczalnie będącym inspiracją
dla Bruce'a Dickinsona i Adriana Smitha podczas tworzenia utworu
"Road to Hell" na solowy album wokalisty "Accident of
Birth" - linie melodyczne w refrenach są do siebie bliźniaczo podobne, ale to
"Run If You Can" powstał jako pierwszy.
Zmianę
przynosi dopiero balladowy "Can't Stand the Night" o
wyraźnie hardrockowym odcieniu - wyśmienite nagranie z rewelacyjną
melodią i emocjonalnym wokalem Dirkschneidera, który po raz
pierwszy odnalazł się w takiej stylistyce i zrobił pod tym
względem poważny krok do przodu. Zdarzają mu się tradycyjne
krzykliwe fragmenty, ale są i takie w których śpiewa naprawdę
czysto. W podobnym klimacie utrzymany jest "Breaking Up Again",
tym razem z wokalem Baltesa. To naprawdę zgrabna i wzruszająca
kompozycja, trochę tylko słabsza od "Can't Stand the Night",
ze ślicznymi zagrywkami akustycznych gitar i nie mniej pięknymi
popisami Wolfa Hoffmana na gitarze elektrycznej. Cudownie się tego
słucha.
Bardziej
tradycyjnie wypada opatrzony kontrowersyjnym, wulgarnym tekstem "Son
of a Bitch" czy końcowy "Down and Out" - kawałki
dość udane, ale niekoniecznie zachwycające. Z kolei stylizowany na
wykonanie koncertowe "Burning" to chyba najbardziej
porywający i energiczny fragment longplaya, muzycy grają jakby
naprawdę znajdowali się na scenie. Elektryzująca porcja muzyki.
Napięcie opada w zbyt banalnym i bardziej monotonnym "Feelings".
"Midnight Highway" też trochę zalatuje sztampą, ale mimo
wszystko to fajny, pogodny i przyjemnie melodyjny numer, nie
odstający jakością od reszty.
Nie da
się ukryć, iż z pierwszych trzech krążków Accept ten jest
najbardziej dopracowany, a co za tym idzie najlepszy. Muzycy dopiero
na tym albumie pokazali, co naprawdę potrafią, a sam longplay mógł
być nie tylko sensacją na niemieckim rynku muzycznym, ale i poważną
konkurencją dla wielu udanych pozycji spod znaku NWOBHM. O ile wiele
momentów na "Accept" i "I'm a Rebel" brzmiało
dość nieporadnie, tak na "Breaker" słychać zawodowstwo
i wysoki warsztat muzyczny. To nieopierzony, dziki heavy metal,
wzbogacony jednak o chwytliwe melodie, dla których warto częściej
wracać do tego wydawnictwa. Właśnie na tej płycie muzycy stali
się mistrzami w łączeniu naprawdę ciężkiego brzmienia z dość
przystępnymi aranżacjami. Choć "Breaker" nie unika
delikatnych spadków, to warto znać go w całości.
Kiedyś
uważałem ten krążek za najlepszy z dyskografii, jednak teraz
miałbym wątpliwości. Bo w sumie każdy longplay z lat 1981-1986
prezentuje solidny poziom, a może czasem i lekko lepszy. Trzeci
studyjny album Accept to tzw. dobra zmiana i początek pomyślnej
passy wydawniczej. Materiał ten w opinii wielu słuchaczy został
trochę przyćmiony przez następne "Restless and Wild",
ale nie uważam, by był od niego gorszy.
Lista utworów:
01. Starlight (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
02. Breaker (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
03. Run If You Can (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Stefan Kaufmann)
04. Can't Stand the Night (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
05. Son of a Bitch (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
06. Burning (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
07. Feelings (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
08. Midnight Highway (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Stefan Kaufmann)
09. Breaking Up Again (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Stefan Kaufmann)
10. Down and Out (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz