Scorpionsi
wiek XX pożegnali intrygującym, dość nietypowym wydawnictwem, które łączy
rockowy podkład z grą orkiestry, w tym przypadku niemieckim Berliner
Philharmoniker. Zespół spotkał się z krytyką pod względem
skopiowania pomysłu Metalliki, współpracującej z kompozytorem
Michaelem Kamenem, która rok wcześniej wydała "S&M",
opierający się na tym samym założeniu. Jednakże niektóre źródła
podają, iż Scorpionsi mieli podjąć współpracę z Kamenem parę
lat wcześniej, ale nie doszła ona wtedy do skutku.
16 lipca 2016
29 czerwca 2016
Scorpions - "Eye II Eye" (1999)
Balladowy
"Pure Instinct" nie odniósł znaczącego sukcesu, więc na
kolejnej płycie Scorpionsi zdecydowali się na jeszcze bardziej
radykalny krok - postanowili unowocześnić nieco swoje brzmienie.
Mogło wyjść z tego coś naprawdę interesującego, coś, co
odświeżyłoby styl grupy. Niestety, muzykom znowu zabrakło weny na
stworzenie ciekawego materiału, a także na jego dopracowanie. Przy
okazji można tu wyciągnąć ten sam zarzut, co w przypadku "Savage
Anusement" - krążek posiada niesamowicie tandetne, nowoczesne
brzmienie, które jest jego największą bolączką i dziś po prostu
się nie broni.
28 maja 2016
Scorpions - "Pure Instinct" (1996)
Po
wydaniu zadziornego "Face the Heat" grupa przeżyła spadek
popularności. W tym czasie rock zaczął być powoli ignorowany, a
niesamowicie sławna stała się muzyka popowa. Muzycy postanowili
więc wydać longplay, który w znacznej części składa się z ballad o popowym, radiowym zabarwieniu. Nie ma się co dziwić takiemu rozwiązaniu - w końcu Meine
i Schenker specjalizowali się w pisaniu tego typu kompozycji i przez
lata robili to z powodzeniem. Jednak czy udało się nagrać solidny album,
który opiera się na balladach?
26 maja 2016
Scorpions - "Face the Heat" (1993)
"Face
the Heat" z 1993 roku jest prawdopodobnie najlepiej wyprodukowanym
spośród wszystkich albumów Scorpions (a był za to odpowiedzialny specjalista w tej dziedzinie - Bruce Fairbairn). Wszystkie instrumenty
słychać doskonale, szczególnie dobrze brzmi bas nowego nabytku
grupy - Ralpha Rieckermanna. Brzmienie to jedno, ale ważna jest jakość kompozycji.
23 maja 2016
Scorpions - "Crazy World" (1990)
Po
"Savage Anusement" Scorpions stanęło pod ścianą -
longplay sprzedawał się rewelacyjnie, jednak spadła na niego spora fala
krytyki. Dodatkowo, muzycy rozstali się z dotychczasowym producentem,
zamieniwszy go na Keitha Olsena. który zapewnił płycie znakomite,
mocne brzmienie (potężnie brzmią bębny). Najprzyjemniejszą
informacją jest jednak fakt, że po niezbyt udanym poprzedniku twórcy powrócili do wysokiej formy kompozytorskiej. I to w jakim
stylu! Choć trzeba wspomnieć, że "Crazy World" to pierwszy longplay w historii kapeli, gdzie w procesie tworzenia materiału brali udział współpracownicy z zewnątrz.
21 maja 2016
Scorpions - "Savage Amusement" (1988)
Między
"Love at First Sting" a "Savage Amusement" minęły
cztery długie lata. W tym czasie zespół często przebywał na
scenie, co uwieczniono koncertówką "World Wide Live". Proces nagrywania nowego albumu studyjnego był ponoć długi i trudny, a we znaki dała się też nieprzyjemna współpraca
z długoletnim producentem Scorpionsów - Dieterem Dierksem. A jej efekt, niestety, słychać - krążek posiada okropne, dyskotekowe (zgodnie z ówczesnymi trendami) brzmienie. Nie pasuje ono
kompletnie do tak rockowej kapeli jak Scorpions. Trzeba przyznać, że
ta mieszanka dała jej pewne korzyści, bo "Savage Amusement"
okazał się kolejnym sukcesem w kontekście sprzedaży. A co niesie ze sobą zawartość muzyczna?
18 maja 2016
Scorpions - "Love at First Sting" (1984)
"Blackout"
okazał się sukcesem, zarówno artystycznym jak i komercyjnym, należało więc iść za ciosem i nagrać płytę w podobnym stylu. Tak też się stało. Czy udało się dorównać poziomem do swojego poprzednika? Najlepszym podsumowaniem będzie opinia, że "Love
at First Sting" wręcz go przebił.
14 maja 2016
Scorpions - "Blackout" (1982)
11 maja 2016
Scorpions - "Animal Magnetism" (1980)
Podboju
Ameryki ciąg dalszy - tak najkrócej opisałbym "Animal
Magnetism". Wyraźnie słychać, że muzycy marzyli o podbiciu tego właśnie rynku muzycznego. Sukces "Lovedrive" zrobił swoje, na skutek czego otrzymaliśmy materiał jeszcze bardziej przebojowy niż poprzednik, a przy tym jeszcze bardziej przystępny. Muzycy nie zapominają o zadziornym graniu, ale przy tym dbają o maksymalnie chwytliwe melodie. To w dużej mierze zdecydowało o niezłym komercyjnym powodzeniu omawianego wydawnictwa. Warto dodać, że na po koniec lat 70., po odejściu
Michaela Schenkera, ustabilizował się najsłynniejszy skład Scorpions, który
pozostał nierozerwalny przez następne 12 lat.
9 maja 2016
Scorpions - "Lovedrive" (1979)
Uli Jon
Roth odszedł, a na jego miejsce przyjęto niejakiego Matthiasa Jabsa. Traf
chciał, że w tym samym czasie do grupy powrócił Michael Schenker, który został wyrzucony z UFO. Tak powstał sześcioosobowy skład,
który istniał przez kilka miesięcy. Schenker zdążył
zarejestrować partie gitarowe w "Another Piece of Meat",
"Coast to Coast" i tytułowym "Lovedrive".
Niedługo potem odszedł i założył swój zespół Michael
Schenker Group. Muzyka zaprezentowana na "Lovedrive" jest
mniej skomplikowana niż historia jego powstania.
8 maja 2016
Scorpions - "Taken by Force" (1977)
Rudolf Schenker nigdy nie ukrywał, że celem powstania Scorpions był sukces komercyjny, a on sam chciał grać dla jak największej rzeszy publiczności. Zresztą, podobnie uważał jego stały współpracownik - Klaus Meine. Pierwsze dokonania nie potrafiły jednak przebić się wśród licznej konkurencji, a sam zespół cieszył się zainteresowaniem wyłącznie w Japonii. Powodów mogło być kilka - brak przyciągających uwagę singli, niewystarczająca promocja czy ambitne zapędy Uli'ego Jona Rotha. Nie ulega wątpliwości, że to właśnie ten muzyk próbował kierować działalność Scorpions w bardziej eksperymentalne, nieoczywiste rejony.
6 maja 2016
Scorpions - "Virgin Killer" (1976)
Opisywane
dzieło jest najbardziej znane ze swej kontrowersyjnej okładki. Fotografia przedstawia nagą dziewczynkę w prowokacyjnej pozie, zasłania jednak jej najbardziej intymną część ciała tzw. efektem pękniętego szkła. Na pomysł umieszczenia takiego zdjęcia wpadli przedstawiciele firmy RCA, wydającej ówcześnie albumy Scorpions. Takie kontrowersyjne zagranie miało oczywiście na celu podniesienie zainteresowania zespołem, którego dotychczasowe dokonania nie przynosiły zawrotnych korzyści. Nie była to pierwsza kontrowersyjna okładka Scorpions, ale żadna wcześniejsza nie wywołała takiego oburzenia czy wręcz oskarżeń o promowanie pedofilii. Dlatego też w wielu krajach krążek wydano z inną okładką, na której widać fotografię ówczesnego składu Scorpions - sprawiającą wrażenie dość przypadkowej. To samo zdjęcie pojawiło się na wielu późniejszych reedycjach.
5 maja 2016
Scorpions - "In Trance" (1975)
"In Trance" to pod pewnymi względami przełomowa płyta dla Scorpions. Wydaje się, że to tutaj muzycy odkryli własny styl, którego trzymali się przez wiele lat. Pojawiające się w śladowych ilościach elementy progresywne zostały całkowicie wyparte, a twórcy jeszcze bardziej podążyli w stronę muzyki stricte hardrockowej. Nie dało to korzyści w postaci znacznego zwiększenia popularności czy pojawienia się na listach przebojów, gdyż tradycyjnie nie udało się tam zająć żadnej lokaty (dla porównania - w 1975 roku grupa UFO, w której w tamtym czasie udzielał się Michael Schenker, miała już za sobą pewne sukcesy, a tamtoroczny album "Force It" zajął 71. miejsce w Stanach Zjednoczonych), ale stanowiło zdecydowany krok naprzód w kwestii stylistycznej jednolitości.
3 maja 2016
Scorpions - "Fly to the Rainbow" (1974)
Po wydaniu debiutanckiego "Lonesome Crow" w grupie nastąpiły poważne rotacje personalne. Wszystko zaczęło się sypać w trakcie trasy koncertowej promującej wydawnictwo. Najpierw odszedł Wolfgang Dziony, zmęczony życiem w trasie, a na jego miejsce zatrudniono Joe Wymana. Niedługo potem muzycy zaczęli występować w formie supportu dla Uriah Heep i Rory'ego Gallaghera. Następnie przyszła kolej na supportowanie bluesrockowego (choć z progresywnymi walorami) UFO. I w tym momencie historia Scorpions uległa całkowitej zmianie.
2 maja 2016
Scorpions - "Lonesome Crow" (1972)
Niemiecką
grupę Scorpions założył w 1965 roku gitarzysta rytmiczny Rudolf Schenker,
który na początku działalności pełnił też rolę wokalisty. W pierwszym składzie towarzyszyli mu Karl Heinz-Vollmer na gitarze prowadzącej, Achim Kirchoff na gitarze basowej i Wolfgang Dziony na perkusji. Zespół istniał przez kilka lat, pozostając jednak na poziomie amatorskim (choć w Hanowerze dorobili się statusu lokalnej gwiazdy), wykonując covery (np. The Rolling Stones) i nie wydając żadnej płyty. Paradoksalnie jednym z najważniejszych wydarzeń dla rozwoju kapeli był fakt, że przez ten czas młodszy brat Schenkera, Michael, zaczął uczyć się gry na gitarze, do czego notabene zachęcał go sam Rudolf.
1 maja 2016
Guns N' Roses - "Chinese Democracy" (2008)
Płyta swego czasu bardzo pożądana. Płyta długo wyczekiwana. Płyta-symbol. Płyta będąca wynikiem dążenia do perfekcji. Płyta, o której trudno mówić bez większych emocji - bo te miały miejsce w czasie jej wydania. W połowie pierwszej dekady XXI wieku wydawało się, że "Chinese Democracy" będzie powstawać wiecznie i nigdy nie ujrzy światła dziennego. Album ten powstawał od podstaw przez całe 14 lat. Śmiało można więc powiedzieć, że mógłby w zasłużony sposób znaleźć się w
Księdze Rekordów Guinessa w kategorii najdłużej przygotowywane wydawnictwo.
30 kwietnia 2016
Guns N' Roses - "The Spaghetti Incident?" (1993)
Trasa promująca dwupłytowy "Use Your Illusion" była przedsięwzięciem na ogromną skalę. Zespół w latach 1991-1993, w ciągu 2,5 roku, zagrał prawie 200 koncertów niemalże na wszystkich kontynentach. Nietrudno domyślić się, że nieustanne życie w takiej trasie należy do ciężkich i wyczerpujących, przez co niechętnie wchodzi się w tym czasie do studia z racji innych zobowiązań. A jednak członkowie Guns N' Roses znaleźli na to czas.
29 kwietnia 2016
Guns N' Roses - "Use Your Illusion II" (1991)
Wbrew pozorom "Use Your Illusion II" nie jest zwykłym zbiorem odrzutów, które nie nadawały się na pierwszą część, a równie pełnoprawnym dziełem czy wręcz kontynuacją jedynki, równie eklektyczną i zróżnicowaną. W rezultacie nie odstaje od niej znacząco poziomem. Już sam początek wgniata w fotel - rewelacyjny, antywojenny "Civil War", nagrany jeszcze ze Stevenem Adlerem w
składzie, z przepełnionym bólem wokalem Axla, łagodnymi zwrotkami, świetnymi, eksplodującymi zaostrzeniami w refrenie i znakomitymi popisami Slasha. Coś niesamowitego.
28 kwietnia 2016
Guns N' Roses - "Use Your Illusion I" (1991)
Cztery lata trzeba było czekać na pełnoprawnego następcę
"Appetite for Destruction". Przez ten czas między muzykami
narastały konflikty, szczególnie między Axlem a resztą, zaś czarę
goryczy przelał fakt przywłaszczenia sobie przez wokalistę
wyłącznych praw do nazwy zespołu. Wzajemne niejasności
poskutkowały odejściem w 1991 roku gitarzysty Izzy'ego Stradlina, jednego z głównych kompozytorów materiału, na którego miejsce przyjęto Gilby'ego Clarke'a.
27 kwietnia 2016
Guns N' Roses - "G N' R Lies" (1988)
Muzykom Guns N' Roses nie spieszyło się do nagrania pełnoprawnej kontynuacji "Appetite for Destruction". Debiut ten okazał się gigantycznym, niespodziewanym wręcz sukcesem, odbił się szerokim echem w świecie muzycznym, a przy tym był na tyle rozpoznawalny, że dzięki jego komercyjnemu powodzeniu grupa zaczęła intensywnie koncertować. Siłą rzeczy nagranie większej ilości nowego materiału zostało odłożone na później.
26 kwietnia 2016
Guns N' Roses - "Appetite for Destruction" (1987)
Klasyczny
skład Guns N' Roses to: Axl Rose (prawdziwe nazwisko - William Bruce Bailey Jr.) na wokalu, Slash (prawdziwe nazwisko - Saul Hudson) i Izzy Stradlin (nazwisko - Jeffrey Dean Isbell) na gitarach elektrycznych, Duff
McKagan (nazwisko - Michael Andrew McKagan) na gitarze basowej i Steven Adler (nazwisko - Michael Coletti) na perkusji. Nazwiska te są
ważne zwłaszcza w sytuacji trwającego od 2016 roku reunionu grupy, w który
zaangażowani są trzej jego członkowie. Szczególnie rozpoznawalne w świecie muzycznym są osobowości dwóch pierwszych wymienionych przeze mnie wykonawców. Pierwszy z nich kojarzony jest szczególnie ze swoich kontrowersyjnych zachowań (m.in. podczas koncertów), drugi ze słynnego image'u, z charakterystycznym cylindrem na głowie. Guns N' Roses powstał w 1985 roku, a już trzy lata później był na ustach wszystkich osób interesujących się rockiem i stał się jednym z najpopularniejszych amerykańskich zespołów. A wszystko za sprawą debiutanckiego "Appetite for Destruction".
25 kwietnia 2016
The Joe Perry Project - "Once a Rocker, Always a Rocker" (1983)
Co się
porobiło z Joe Perrym? Po odejściu z Aerosmith stworzył dwa dość rzetelne krążki, a potem takie... coś. Przy okazji tworzenia "Once
a Rocker, Always a Rocker" wymienił cały skład zespołu
(podobno na początku nagrań przewinął się przez niego Brad Whitford,
ale współpraca okazała się krótka i zachowały się z niej
tylko nieliczne demówki). I odbiło się to niekorzystnie na
całości, gdyż nie ma tu wyczuwalnej chemii między muzykami -
każdy po prostu robi swoje, bez większego przekonania.
24 kwietnia 2016
The Joe Perry Project - "I've Got the Rock'n'Rolls Again" (1981)
Mimo rozpoznawalnego już na początku lat 80. image'u Joe Perry'ego, debiut grupy sygnowanej jego nazwiskiem nie odniósł znaczącego sukcesu komercyjnego
(choć i tak sprzedał się najlepiej z całej dyskografii - ponad
250 tysięcy egzemplarzy). W porównaniu do dokonań Aerosmith była to wręcz finansowa porażka. Nie zniechęciło to lidera, który już rok
później wydał kolejny album - "I've Got the Rock'n'Rolls
Again". Skład instrumentalistów został ten sam, zmienił się
za to wokalista - Charlie Farren, który dodatkowo zagrał na gitarze rytmicznej (na "Let the Music Do the Talking" za wszystkie partie gitarowe odpowiadał Perry).
23 kwietnia 2016
The Joe Perry Project - "Let the Music Do the Talking" (1980)
By znać
powody odejścia Joe Perry'ego z Aerosmith odsyłam do recenzji
"Night in the Ruts". Gitarzysta postanowił nagrać coś na
własny rachunek i bardzo szybko założył kapelę pod niezbyt
wymyślną nazwą The Joe Perry Project, która stała się pewnego
rodzaju konkurencją dla Tylera i spółki. Pierwsza płyta była niezwykle ważna dla Perry'ego, który chciał pokazać swoim byłym kolegom z zespołu, że może odnieść sukces bez ich pomocy. Miał już rozpoznawalny image i nazwisko, wystarczyło więc nagrać udany materiał. Rezultat finansowy, jaki osiągnęło to wydawnictwo, musiał być jednak dla Joego rozczarowujący, gdyż w Stanach Zjednoczonych do dziś sprzedało się zaledwie ponad 250 tysięcy egzemplarzy. Nawet najsłabiej sprzedające się albumy studyjne Aerosmith mogły się poszczycić lepszymi wynikami.
22 kwietnia 2016
Aerosmith - "Music from Another Dimension!" (2012)
Aerosmith to kultowy i dość zasłużony zespół, którego hardrockowa energia z lat 70., a także hity z przełomu lat 80. i 90. XX wieku, porywały tłumy słuchaczy, nie tylko słuchających muzyki rockowej. Na początku wieku następnego popularność zaczęła stopniowo spadać (mimo że na koncertach zawsze mogli liczyć na wysoką frekwencję). Być może dlatego panowie postanowili w 2004 roku nagrać zbiór przeróbek "Honkin' on Bobo" - całkiem udane wydawnictwo, ukazujące bardziej bluesową stronę zespołu, której nie unikali na swoich pierwszych płytach. Na następny krążek z premierowym materiałem przyszło jednak poczekać trochę dłużej.
21 kwietnia 2016
Aerosmith - "Honkin' on Bobo" (2004)
Po
kilku krążkach, które odniosły sukces komercyjny, panowie z
Aerosmith postanowili wreszcie olać listy przebojów i nagrodzić lojalność oldskulowych fanów, którzy nie byli zachwyceni najnowszym materiałem. Dzięki temu nagrali...
płytę z coverami bluesowych oraz rockowych kompozycji. Dla jednych
będzie to ostateczny dowód na brak nowych pomysłów, dla drugich
przyjemna odskocznia od najnowszych, mało zadziornych dokonań.
20 kwietnia 2016
Aerosmith - "Just Push Play" (2001)
Końcówka
XX wieku to ostatnie tchnienie wielkiej sławy Aerosmith, za sprawą
megapopularnego singla "I Don't Wanna Miss a Thing", promującego film "Armageddon" Michaela Bay'a, w którym
jedną z głównych ról zagrała córka wokalisty, Liv Tyler. Nigdy
potem zainteresowanie grupą nie było tak duże, a pierwszym tego
objawem był znacznie mniejszy sukces opisywanego albumu (choć na
listach przebojów nadal zajmował wysokie miejsca).
19 kwietnia 2016
Aerosmith - "Nine Lives" (1997)
Muzycy Aerosmith już na początku lat 90. chcieli powrócić do wytwórni Columbia, jednak kontrakt z Geffenem zobowiązywał ich do wydania dwóch albumów pod znakiem tej firmy. Efektem był niebywale popularny krążek "Get a Grip" oraz kompilacja "Big Ones", po których wydaniu współpraca z Geffenem dobiegła końca, a przy okazji następnego longplaya o nazwie "Nine Lives" powrócono do pierwotnej wytwórni wydawnictw grupy.
18 kwietnia 2016
Aerosmith - "Get a Grip" (1993)
"Get
a Grip" to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny w światku
muzycznym album Aerosmith. I ponownie ogromny sukces komercyjny. Duża w
tym zasługa singli, aż pięć z nich ("Livin' on the Edge",
"Eat the Rich", "Cryin'", "Crazy" i
"Amazing") cieszyło się ogromną popularnością. Do
wszystkich powstały niezapomniane teledyski, a na szczególną uwagę zasługują
ostatnie trzy, z prześliczną Alicią Silverstone w roli głównej. To one w dużej mierze pomogły w osiągnięciu tego powodzenia, jednak warto pamiętać, że pozycja grupy po wydaniu "Permanent Vacation" i "Pump" ustabilizowała się na tyle, że nawet bez i takich hitów następny album zespołu byłby chętnie kupowany.
17 kwietnia 2016
Aerosmith - "Pump" (1989)
Albumem "Permanent Vacation" muzycy Aerosmith wrócili na szczyt sławy. Jego sukces oraz ponowne zainteresowanie zespołem ze
strony mediów i publiczności tchnęło w ekipę nowe życie
i dobrze rokowało na przyszłość. Postanowili więc pójść za
ciosem i nagrali kolejną płytę w podobnym stylu. Płytę, która w
udany sposób łączy hardrockowe brzmienie z przystępnymi
melodiami. Jak się okazało, było to słuszne posunięcie, bo "Pump" okazał się jeszcze
większym sukcesem niż jego udany poprzednik. Jako pierwszy w
historii Aerosmith dotarł na listy przebojów w Niemczech czy
Szwajcarii, a w USA jego sprzedaż liczy się dziś w liczbie ponad 7 mln
egzemplarzy.
16 kwietnia 2016
Aerosmith - "Permanent Vacation" (1987)
Pod
koniec lat 80. Aerosmith postanowiło nieco zmienić kierunek w
swojej muzyce. Rozczarowani komercyjną porażką "Done with
Mirrors" zwrócili się ku bardziej przystępnej,
radiowej muzyce. Pierwszym objawem komercyjnego ratunku była współpraca Tylera i Perry'ego z hiphopowym zespołem Run-D.M.C. przy nagraniu nowej, rapowej wersji "Walk This Way". Singiel miał olbrzymie powodzenie, a wielu słuchaczy przypomniało sobie, że coś takiego, jak Aerosmith jeszcze istnieje. Ważniejszy był jednak album z nowym materiałem. W celu poprawienia jego jakości i stworzenia większej ilości hitów muzycy podjęli współpracę z zawodowymi
songwriterami.
15 kwietnia 2016
Aerosmith - "Done with Mirrors" (1985)
Okres lat 1984-1985 był jednym z najbardziej zaskakujących w historii Aerosmith. Steven Tyler postanowił wreszcie uporządkować swoje życie, udając się na odwyk narkotykowy, a do powoli zapominanego i spisywanego na straty zespołu
nieoczekiwanie powrócili gitarzyści Joe Perry i Brad Whitford. Dawni przyjaciele pogodzili się, zapomnieli o dawnych sporach i
przystąpili do pracy nad kolejną, ósmą już płytą. W takim
składzie należało oczekiwać kolejnej perełki na miarę "Rocks", z kolei twórcy liczyli na sukces komercyjny. W obu przypadkach się to nie sprawdziło - longplay sprzedawał się jeszcze gorzej niż poprzedni "Rock
in a Hard Place" i dostawał mieszane opinie. Z jednej strony, w kontekście sprzedaży wina leżała bardziej po stronie niezadowolenia słuchaczy z poziomu poprzednika, niż z zawartości nowego dzieła. Z drugiej strony, nie jest to album zawierający ponadczasowe hity w stylu "Walk This Way", "Draw the Line" czy "Mama Kin", co mogło nie zachęcać potencjalnych nabywców do rekomendowania wydawnictwa znajomym.
14 kwietnia 2016
Aerosmith - "Rock in a Hard Place" (1982)
13 kwietnia 2016
Aerosmith - "Night in the Ruts" (1979)
12 kwietnia 2016
Aerosmith - "Live! Bootleg" (1978)
Chłopaki z Aerosmith wydali swój pierwszy album koncertowy w 1978 roku, gdy byli już na szczycie sławy. Był to więc dobry moment, by podsumować pierwszy etap swojej kariery. Fani musieli trochę poczekać na to wydawnictwo, ale pod jednym względem było warto - grupa zamieściła na nim ponad 70 minut muzyki, co spowodowało, że zostało wydane na dwóch płytach winylowych. To zlepek przeróżnych występów na żywo z lat 1977-1978, dodatkowo uzupełnione o utwory "Mother Popcorn" z repertuaru Jamesa Browna, a także "I Ain't Got You" The Yardbirds, wykonane w 1973 roku. Krążek mógł być udaną prezentacją ówczesnych popisów grupy na żywo. Mógł, a nie do końca jest.
Aerosmith - "Draw the Line" (1977)
11 kwietnia 2016
Aerosmith - "Rocks" (1976)
10 kwietnia 2016
Aerosmith - "Toys in the Attic" (1975)
9 kwietnia 2016
Aerosmith - "Get Your Wings" (1974)
8 kwietnia 2016
Aerosmith - "Aerosmith" (1973)
Subskrybuj:
Posty (Atom)