16 lipca 2016

Scorpions - "Moment of Glory" (2000)


Scorpionsi wiek XX pożegnali intrygującym, dość nietypowym wydawnictwem, które łączy rockowy podkład z grą orkiestry, w tym przypadku niemieckim Berliner Philharmoniker. Zespół spotkał się z krytyką pod względem skopiowania pomysłu Metalliki, współpracującej z kompozytorem Michaelem Kamenem, która rok wcześniej wydała "S&M", opierający się na tym samym założeniu. Jednakże niektóre źródła podają, iż Scorpionsi mieli podjąć współpracę z Kamenem parę lat wcześniej, ale nie doszła ona wtedy do skutku.

29 czerwca 2016

Scorpions - "Eye II Eye" (1999)


Balladowy "Pure Instinct" nie odniósł znaczącego sukcesu, więc na kolejnej płycie Scorpionsi zdecydowali się na jeszcze bardziej radykalny krok - postanowili unowocześnić nieco swoje brzmienie. Mogło wyjść z tego coś naprawdę interesującego, coś, co odświeżyłoby styl grupy. Niestety, muzykom znowu zabrakło weny na stworzenie ciekawego materiału, a także na jego dopracowanie. Przy okazji można tu wyciągnąć ten sam zarzut, co w przypadku "Savage Anusement" - krążek posiada niesamowicie tandetne, nowoczesne brzmienie, które jest jego największą bolączką i dziś po prostu się nie broni.

28 maja 2016

Scorpions - "Pure Instinct" (1996)


Po wydaniu zadziornego "Face the Heat" grupa przeżyła spadek popularności. W tym czasie rock zaczął być powoli ignorowany, a niesamowicie sławna stała się muzyka popowa. Muzycy postanowili więc wydać longplay, który w znacznej części składa się z ballad o popowym, radiowym zabarwieniu. Nie ma się co dziwić takiemu rozwiązaniu - w końcu Meine i Schenker specjalizowali się w pisaniu tego typu kompozycji i przez lata robili to z powodzeniem. Jednak czy udało się nagrać solidny album, który opiera się na balladach?

26 maja 2016

Scorpions - "Face the Heat" (1993)


"Face the Heat" z 1993 roku jest prawdopodobnie najlepiej wyprodukowanym spośród wszystkich albumów Scorpions (a był za to odpowiedzialny specjalista w tej dziedzinie - Bruce Fairbairn). Wszystkie instrumenty słychać doskonale, szczególnie dobrze brzmi bas nowego nabytku grupy - Ralpha Rieckermanna. Brzmienie to jedno, ale ważna jest jakość kompozycji.

23 maja 2016

Scorpions - "Crazy World" (1990)


Po "Savage Anusement" Scorpions stanęło pod ścianą - longplay sprzedawał się rewelacyjnie, jednak spadła na niego spora fala krytyki. Dodatkowo, muzycy rozstali się z dotychczasowym producentem, zamieniwszy go na Keitha Olsena. który zapewnił płycie znakomite, mocne brzmienie (potężnie brzmią bębny). Najprzyjemniejszą informacją jest jednak fakt, że po niezbyt udanym poprzedniku twórcy powrócili do wysokiej formy kompozytorskiej. I to w jakim stylu! Choć trzeba wspomnieć, że "Crazy World" to pierwszy longplay w historii kapeli, gdzie w procesie tworzenia materiału brali udział współpracownicy z zewnątrz.

21 maja 2016

Scorpions - "Savage Amusement" (1988)


Między "Love at First Sting" a "Savage Amusement" minęły cztery długie lata. W tym czasie zespół często przebywał na scenie, co uwieczniono koncertówką "World Wide Live". Proces nagrywania nowego albumu studyjnego był ponoć długi i trudny, a we znaki dała się też nieprzyjemna współpraca z długoletnim producentem Scorpionsów - Dieterem Dierksem. A jej efekt, niestety, słychać - krążek posiada okropne, dyskotekowe (zgodnie z ówczesnymi trendami) brzmienie. Nie pasuje ono kompletnie do tak rockowej kapeli jak Scorpions. Trzeba przyznać, że ta mieszanka dała jej pewne korzyści, bo "Savage Amusement" okazał się kolejnym sukcesem w kontekście sprzedaży. A co niesie ze sobą zawartość muzyczna?

18 maja 2016

Scorpions - "Love at First Sting" (1984)


"Blackout" okazał się sukcesem, zarówno artystycznym jak i komercyjnym, należało więc iść za ciosem i nagrać płytę w podobnym stylu. Tak też się stało. Czy udało się dorównać poziomem do swojego poprzednika? Najlepszym podsumowaniem będzie opinia, że "Love at First Sting" wręcz go przebił.

14 maja 2016

Scorpions - "Blackout" (1982)


Mało co a na tej płycie nie usłyszelibyśmy głosu Klausa Meine'a. Wokalista cierpiał wtedy na poważną chorobę gardła i musiał poddać się operacji. Istniało ryzyko, że już nigdy nie będzie mógł zaśpiewać. Na szczęście zabieg powiódł się pomyślnie i Meine mógł przystąpić do pracy nad następnym albumem - "Blackout", do dziś uznawanym za jedno z największych wydawnictw Scorpions.

11 maja 2016

Scorpions - "Animal Magnetism" (1980)


Podboju Ameryki ciąg dalszy - tak najkrócej opisałbym "Animal Magnetism". Wyraźnie słychać, że muzycy marzyli o podbiciu tego właśnie rynku muzycznego. Sukces "Lovedrive" zrobił swoje, na skutek czego otrzymaliśmy materiał jeszcze bardziej przebojowy niż poprzednik, a przy tym jeszcze bardziej przystępny. Muzycy nie zapominają o zadziornym graniu, ale przy tym dbają o maksymalnie chwytliwe melodie. To w dużej mierze zdecydowało o niezłym komercyjnym powodzeniu omawianego wydawnictwa. Warto dodać, że na po koniec lat 70., po odejściu Michaela Schenkera, ustabilizował się najsłynniejszy skład Scorpions, który pozostał nierozerwalny przez następne 12 lat.

9 maja 2016

Scorpions - "Lovedrive" (1979)


Uli Jon Roth odszedł, a na jego miejsce przyjęto niejakiego Matthiasa Jabsa. Traf chciał, że w tym samym czasie do grupy powrócił Michael Schenker, który został wyrzucony z UFO. Tak powstał sześcioosobowy skład, który istniał przez kilka miesięcy. Schenker zdążył zarejestrować partie gitarowe w "Another Piece of Meat", "Coast to Coast" i tytułowym "Lovedrive". Niedługo potem odszedł i założył swój zespół Michael Schenker Group. Muzyka zaprezentowana na "Lovedrive" jest mniej skomplikowana niż historia jego powstania.

8 maja 2016

Scorpions - "Taken by Force" (1977)


Rudolf Schenker nigdy nie ukrywał, że celem powstania Scorpions był sukces komercyjny, a on sam chciał grać dla jak największej rzeszy publiczności. Zresztą, podobnie uważał jego stały współpracownik - Klaus Meine. Pierwsze dokonania nie potrafiły jednak przebić się wśród licznej konkurencji, a sam zespół cieszył się zainteresowaniem wyłącznie w Japonii. Powodów mogło być kilka - brak przyciągających uwagę singli, niewystarczająca promocja czy ambitne zapędy Uli'ego Jona Rotha. Nie ulega wątpliwości, że to właśnie ten muzyk próbował kierować działalność Scorpions w bardziej eksperymentalne, nieoczywiste rejony.

6 maja 2016

Scorpions - "Virgin Killer" (1976)


Opisywane dzieło jest najbardziej znane ze swej kontrowersyjnej okładki. Fotografia przedstawia nagą dziewczynkę w prowokacyjnej pozie, zasłania jednak jej najbardziej intymną część ciała tzw. efektem pękniętego szkła. Na pomysł umieszczenia takiego zdjęcia wpadli przedstawiciele firmy RCA, wydającej ówcześnie albumy Scorpions. Takie kontrowersyjne zagranie miało oczywiście na celu podniesienie zainteresowania zespołem, którego dotychczasowe dokonania nie przynosiły zawrotnych korzyści. Nie była to pierwsza kontrowersyjna okładka Scorpions, ale żadna wcześniejsza nie wywołała takiego oburzenia czy wręcz oskarżeń o promowanie pedofilii. Dlatego też w wielu krajach krążek wydano z inną okładką, na której widać fotografię ówczesnego składu Scorpions - sprawiającą wrażenie dość przypadkowej. To samo zdjęcie pojawiło się na wielu późniejszych reedycjach.

5 maja 2016

Scorpions - "In Trance" (1975)


"In Trance" to pod pewnymi względami przełomowa płyta dla Scorpions. Wydaje się, że to tutaj muzycy odkryli własny styl, którego trzymali się przez wiele lat. Pojawiające się w śladowych ilościach elementy progresywne zostały całkowicie wyparte, a twórcy jeszcze bardziej podążyli w stronę muzyki stricte hardrockowej. Nie dało to korzyści w postaci znacznego zwiększenia popularności czy pojawienia się na listach przebojów, gdyż tradycyjnie nie udało się tam zająć żadnej lokaty (dla porównania - w 1975 roku grupa UFO, w której w tamtym czasie udzielał się Michael Schenker, miała już za sobą pewne sukcesy, a tamtoroczny album "Force It" zajął 71. miejsce w Stanach Zjednoczonych), ale stanowiło zdecydowany krok naprzód w kwestii stylistycznej jednolitości.

3 maja 2016

Scorpions - "Fly to the Rainbow" (1974)


Po wydaniu debiutanckiego "Lonesome Crow" w grupie nastąpiły poważne rotacje personalne. Wszystko zaczęło się sypać w trakcie trasy koncertowej promującej wydawnictwo. Najpierw odszedł Wolfgang Dziony, zmęczony życiem w trasie, a na jego miejsce zatrudniono Joe Wymana. Niedługo potem muzycy zaczęli występować w formie supportu dla Uriah Heep i Rory'ego Gallaghera. Następnie przyszła kolej na supportowanie bluesrockowego (choć z progresywnymi walorami) UFO. I w tym momencie historia Scorpions uległa całkowitej zmianie.

2 maja 2016

Scorpions - "Lonesome Crow" (1972)


Niemiecką grupę Scorpions założył w 1965 roku gitarzysta rytmiczny Rudolf Schenker, który na początku działalności pełnił też rolę wokalisty. W pierwszym składzie towarzyszyli mu Karl Heinz-Vollmer na gitarze prowadzącej, Achim Kirchoff na gitarze basowej i Wolfgang Dziony na perkusji. Zespół istniał przez kilka lat, pozostając jednak na poziomie amatorskim (choć w Hanowerze dorobili się statusu lokalnej gwiazdy), wykonując covery (np. The Rolling Stones) i nie wydając żadnej płyty. Paradoksalnie jednym z najważniejszych wydarzeń dla rozwoju kapeli był fakt, że przez ten czas młodszy brat Schenkera, Michael, zaczął uczyć się gry na gitarze, do czego notabene zachęcał go sam Rudolf.

1 maja 2016

Guns N' Roses - "Chinese Democracy" (2008)


Płyta swego czasu bardzo pożądana. Płyta długo wyczekiwana. Płyta-symbol. Płyta będąca wynikiem dążenia do perfekcji. Płyta, o której trudno mówić bez większych emocji - bo te miały miejsce w czasie jej wydania. W połowie pierwszej dekady XXI wieku wydawało się, że "Chinese Democracy" będzie powstawać wiecznie i nigdy nie ujrzy światła dziennego. Album ten powstawał od podstaw przez całe 14 lat. Śmiało można więc powiedzieć, że mógłby w zasłużony sposób znaleźć się w Księdze Rekordów Guinessa w kategorii najdłużej przygotowywane wydawnictwo.

30 kwietnia 2016

Guns N' Roses - "The Spaghetti Incident?" (1993)


Trasa promująca dwupłytowy "Use Your Illusion" była przedsięwzięciem na ogromną skalę. Zespół w latach 1991-1993, w ciągu 2,5 roku, zagrał prawie 200 koncertów niemalże na wszystkich kontynentach. Nietrudno domyślić się, że nieustanne życie w takiej trasie należy do ciężkich i wyczerpujących, przez co niechętnie wchodzi się w tym czasie do studia z racji innych zobowiązań. A jednak członkowie Guns N' Roses znaleźli na to czas.

29 kwietnia 2016

Guns N' Roses - "Use Your Illusion II" (1991)


Wbrew pozorom "Use Your Illusion II" nie jest zwykłym zbiorem odrzutów, które nie nadawały się na pierwszą część, a równie pełnoprawnym dziełem czy wręcz kontynuacją jedynki, równie eklektyczną i zróżnicowaną. W rezultacie nie odstaje od niej znacząco poziomem. Już sam początek wgniata w fotel - rewelacyjny, antywojenny "Civil War", nagrany jeszcze ze Stevenem Adlerem w składzie, z przepełnionym bólem wokalem Axla, łagodnymi zwrotkami, świetnymi, eksplodującymi zaostrzeniami w refrenie i znakomitymi popisami Slasha. Coś niesamowitego.

28 kwietnia 2016

Guns N' Roses - "Use Your Illusion I" (1991)


Cztery lata trzeba było czekać na pełnoprawnego następcę "Appetite for Destruction". Przez ten czas między muzykami narastały konflikty, szczególnie między Axlem a resztą, zaś czarę goryczy przelał fakt przywłaszczenia sobie przez wokalistę wyłącznych praw do nazwy zespołu. Wzajemne niejasności poskutkowały odejściem w 1991 roku gitarzysty Izzy'ego Stradlina, jednego z głównych kompozytorów materiału, na którego miejsce przyjęto Gilby'ego Clarke'a.

27 kwietnia 2016

Guns N' Roses - "G N' R Lies" (1988)


Muzykom Guns N' Roses nie spieszyło się do nagrania pełnoprawnej kontynuacji "Appetite for Destruction". Debiut ten okazał się gigantycznym, niespodziewanym wręcz sukcesem, odbił się szerokim echem w świecie muzycznym, a przy tym był na tyle rozpoznawalny, że dzięki jego komercyjnemu powodzeniu grupa zaczęła intensywnie koncertować. Siłą rzeczy nagranie większej ilości nowego materiału zostało odłożone na później.

26 kwietnia 2016

Guns N' Roses - "Appetite for Destruction" (1987)


Klasyczny skład Guns N' Roses to: Axl Rose (prawdziwe nazwisko - William Bruce Bailey Jr.) na wokalu, Slash (prawdziwe nazwisko - Saul Hudson) i Izzy Stradlin (nazwisko - Jeffrey Dean Isbell) na gitarach elektrycznych, Duff McKagan (nazwisko - Michael Andrew McKagan) na gitarze basowej i Steven Adler (nazwisko - Michael Coletti) na perkusji. Nazwiska te są ważne zwłaszcza w sytuacji trwającego od 2016 roku reunionu grupy, w który zaangażowani są trzej jego członkowie. Szczególnie rozpoznawalne w świecie muzycznym są osobowości dwóch pierwszych wymienionych przeze mnie wykonawców. Pierwszy z nich kojarzony jest szczególnie ze swoich kontrowersyjnych zachowań (m.in. podczas koncertów), drugi ze słynnego image'u, z charakterystycznym cylindrem na głowie. Guns N' Roses powstał w 1985 roku, a już trzy lata później był na ustach wszystkich osób interesujących się rockiem i stał się jednym z najpopularniejszych amerykańskich zespołów. A wszystko za sprawą debiutanckiego "Appetite for Destruction".

25 kwietnia 2016

The Joe Perry Project - "Once a Rocker, Always a Rocker" (1983)


Co się porobiło z Joe Perrym? Po odejściu z Aerosmith stworzył dwa dość rzetelne krążki, a potem takie... coś. Przy okazji tworzenia "Once a Rocker, Always a Rocker" wymienił cały skład zespołu (podobno na początku nagrań przewinął się przez niego Brad Whitford, ale współpraca okazała się krótka i zachowały się z niej tylko nieliczne demówki). I odbiło się to niekorzystnie na całości, gdyż nie ma tu wyczuwalnej chemii między muzykami - każdy po prostu robi swoje, bez większego przekonania.

24 kwietnia 2016

The Joe Perry Project - "I've Got the Rock'n'Rolls Again" (1981)


Mimo rozpoznawalnego już na początku lat 80. image'u Joe Perry'ego, debiut grupy sygnowanej jego nazwiskiem nie odniósł znaczącego sukcesu komercyjnego (choć i tak sprzedał się najlepiej z całej dyskografii - ponad 250 tysięcy egzemplarzy). W porównaniu do dokonań Aerosmith była to wręcz finansowa porażka. Nie zniechęciło to lidera, który już rok później wydał kolejny album - "I've Got the Rock'n'Rolls Again". Skład instrumentalistów został ten sam, zmienił się za to wokalista - Charlie Farren, który dodatkowo zagrał na gitarze rytmicznej (na "Let the Music Do the Talking" za wszystkie partie gitarowe odpowiadał Perry).

23 kwietnia 2016

The Joe Perry Project - "Let the Music Do the Talking" (1980)


By znać powody odejścia Joe Perry'ego z Aerosmith odsyłam do recenzji "Night in the Ruts". Gitarzysta postanowił nagrać coś na własny rachunek i bardzo szybko założył kapelę pod niezbyt wymyślną nazwą The Joe Perry Project, która stała się pewnego rodzaju konkurencją dla Tylera i spółki. Pierwsza płyta była niezwykle ważna dla Perry'ego, który chciał pokazać swoim byłym kolegom z zespołu, że może odnieść sukces bez ich pomocy. Miał już rozpoznawalny image i nazwisko, wystarczyło więc nagrać udany materiał. Rezultat finansowy, jaki osiągnęło to wydawnictwo, musiał być jednak dla Joego rozczarowujący, gdyż w Stanach Zjednoczonych do dziś sprzedało się zaledwie ponad 250 tysięcy egzemplarzy. Nawet najsłabiej sprzedające się albumy studyjne Aerosmith mogły się poszczycić lepszymi wynikami.

22 kwietnia 2016

Aerosmith - "Music from Another Dimension!" (2012)


Aerosmith to kultowy i dość zasłużony zespół, którego hardrockowa energia z lat 70., a także hity z przełomu lat 80. i 90. XX wieku, porywały tłumy słuchaczy, nie tylko słuchających muzyki rockowej. Na początku wieku następnego popularność zaczęła stopniowo spadać (mimo że na koncertach zawsze mogli liczyć na wysoką frekwencję). Być może dlatego panowie postanowili w 2004 roku nagrać zbiór przeróbek "Honkin' on Bobo" - całkiem udane wydawnictwo, ukazujące bardziej bluesową stronę zespołu, której nie unikali na swoich pierwszych płytach. Na następny krążek z premierowym materiałem przyszło jednak poczekać trochę dłużej.

21 kwietnia 2016

Aerosmith - "Honkin' on Bobo" (2004)


Po kilku krążkach, które odniosły sukces komercyjny, panowie z Aerosmith postanowili wreszcie olać listy przebojów i nagrodzić lojalność oldskulowych fanów, którzy nie byli zachwyceni najnowszym materiałem. Dzięki temu nagrali... płytę z coverami bluesowych oraz rockowych kompozycji. Dla jednych będzie to ostateczny dowód na brak nowych pomysłów, dla drugich przyjemna odskocznia od najnowszych, mało zadziornych dokonań.

20 kwietnia 2016

Aerosmith - "Just Push Play" (2001)


Końcówka XX wieku to ostatnie tchnienie wielkiej sławy Aerosmith, za sprawą megapopularnego singla "I Don't Wanna Miss a Thing", promującego film "Armageddon" Michaela Bay'a, w którym jedną z głównych ról zagrała córka wokalisty, Liv Tyler. Nigdy potem zainteresowanie grupą nie było tak duże, a pierwszym tego objawem był znacznie mniejszy sukces opisywanego albumu (choć na listach przebojów nadal zajmował wysokie miejsca).

19 kwietnia 2016

Aerosmith - "Nine Lives" (1997)


Muzycy Aerosmith już na początku lat 90. chcieli powrócić do wytwórni Columbia, jednak kontrakt z Geffenem zobowiązywał ich do wydania dwóch albumów pod znakiem tej firmy. Efektem był niebywale popularny krążek "Get a Grip" oraz kompilacja "Big Ones", po których wydaniu współpraca z Geffenem dobiegła końca, a przy okazji następnego longplaya o nazwie "Nine Lives" powrócono do pierwotnej wytwórni wydawnictw grupy.

18 kwietnia 2016

Aerosmith - "Get a Grip" (1993)


"Get a Grip" to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny w światku muzycznym album Aerosmith. I ponownie ogromny sukces komercyjny. Duża w tym zasługa singli, aż pięć z nich ("Livin' on the Edge", "Eat the Rich", "Cryin'", "Crazy" i "Amazing") cieszyło się ogromną popularnością. Do wszystkich powstały niezapomniane teledyski, a na szczególną uwagę zasługują ostatnie trzy, z prześliczną Alicią Silverstone w roli głównej. To one w dużej mierze pomogły w osiągnięciu tego powodzenia, jednak warto pamiętać, że pozycja grupy po wydaniu "Permanent Vacation" i "Pump" ustabilizowała się na tyle, że nawet bez i takich hitów następny album zespołu byłby chętnie kupowany.

17 kwietnia 2016

Aerosmith - "Pump" (1989)


Albumem "Permanent Vacation" muzycy Aerosmith wrócili na szczyt sławy. Jego sukces oraz ponowne zainteresowanie zespołem ze strony mediów i publiczności tchnęło w ekipę nowe życie i dobrze rokowało na przyszłość. Postanowili więc pójść za ciosem i nagrali kolejną płytę w podobnym stylu. Płytę, która w udany sposób łączy hardrockowe brzmienie z przystępnymi melodiami. Jak się okazało, było to słuszne posunięcie, bo "Pump" okazał się jeszcze większym sukcesem niż jego udany poprzednik. Jako pierwszy w historii Aerosmith dotarł na listy przebojów w Niemczech czy Szwajcarii, a w USA jego sprzedaż liczy się dziś w liczbie ponad 7 mln egzemplarzy.

16 kwietnia 2016

Aerosmith - "Permanent Vacation" (1987)


Pod koniec lat 80. Aerosmith postanowiło nieco zmienić kierunek w swojej muzyce. Rozczarowani komercyjną porażką "Done with Mirrors" zwrócili się ku bardziej przystępnej, radiowej muzyce. Pierwszym objawem komercyjnego ratunku była współpraca Tylera i Perry'ego z hiphopowym zespołem Run-D.M.C. przy nagraniu nowej, rapowej wersji "Walk This Way". Singiel miał olbrzymie powodzenie, a wielu słuchaczy przypomniało sobie, że coś takiego, jak Aerosmith jeszcze istnieje. Ważniejszy był jednak album z nowym materiałem. W celu poprawienia jego jakości i stworzenia większej ilości hitów muzycy podjęli współpracę z zawodowymi songwriterami.

15 kwietnia 2016

Aerosmith - "Done with Mirrors" (1985)


Okres lat 1984-1985 był jednym z najbardziej zaskakujących w historii Aerosmith. Steven Tyler postanowił wreszcie uporządkować swoje życie, udając się na odwyk narkotykowy, a do powoli zapominanego i spisywanego na straty zespołu nieoczekiwanie powrócili gitarzyści Joe Perry i Brad Whitford. Dawni przyjaciele pogodzili się, zapomnieli o dawnych sporach i przystąpili do pracy nad kolejną, ósmą już płytą. W takim składzie należało oczekiwać kolejnej perełki na miarę "Rocks", z kolei twórcy liczyli na sukces komercyjny. W obu przypadkach się to nie sprawdziło - longplay sprzedawał się jeszcze gorzej niż poprzedni "Rock in a Hard Place" i dostawał mieszane opinie. Z jednej strony, w kontekście sprzedaży wina leżała bardziej po stronie niezadowolenia słuchaczy z poziomu poprzednika, niż z zawartości nowego dzieła. Z drugiej strony, nie jest to album zawierający ponadczasowe hity w stylu "Walk This Way", "Draw the Line" czy "Mama Kin", co mogło nie zachęcać potencjalnych nabywców do rekomendowania wydawnictwa znajomym.

14 kwietnia 2016

Aerosmith - "Rock in a Hard Place" (1982)


W 1981 roku gitarzysta Brad Whitford poszedł w ślady Perry'ego i w trakcie nagrywania albumu "Rock in a Hard Place" opuścił zespół, sfrustrowany brakiem postępów spowodowanych przez nałóg narkotykowy Tylera. To musiał być cios, gdy na przestrzeni dwóch lat grupa straciła dwóch tak cennych dla niej gitarzystów. Spośród oryginalnego składu ostali się tylko Steven Tyler, Tom Hamilton i Joey Kramer, zaś na miejsce Whitforda został przyjęty Rick Dufay.

13 kwietnia 2016

Aerosmith - "Night in the Ruts" (1979)


Przy okazji nagrywania "Night in the Ruts" miał miejsce rozpad klasycznego składu Aerosmith. Kiedy album był ukończony zaledwie w połowie, wytwórnia płytowa i kierownictwo nakazały zespołowi wyruszyć w trasę koncertową w celu uzyskania większej ilości dochodów i podreperowania ich nie najlepszej sytuacji finansowej, spowodowanej m.in. sporą ilością zażywanych używek. Co gorsza, zażywanie przez muzyków narkotyków wcale nie zmalało i wciąż doprowadzało do sporów między nimi. Nie dziwi więc fakt, że trudne warunki związane z powstawaniem "Draw the Line" oraz wyczerpującym reżimem trasy, która przerwała nagrywanie "Night in the Ruts", doprowadziły gitarzystę Joe Perry'ego do tzw. ostateczności.

12 kwietnia 2016

Aerosmith - "Live! Bootleg" (1978)


Chłopaki z Aerosmith wydali swój pierwszy album koncertowy w 1978 roku, gdy byli już na szczycie sławy. Był to więc dobry moment, by podsumować pierwszy etap swojej kariery. Fani musieli trochę poczekać na to wydawnictwo, ale pod jednym względem było warto - grupa zamieściła na nim ponad 70 minut muzyki, co spowodowało, że zostało wydane na dwóch płytach winylowych. To zlepek przeróżnych występów na żywo z lat 1977-1978, dodatkowo uzupełnione o utwory "Mother Popcorn" z repertuaru Jamesa Browna, a także "I Ain't Got You" The Yardbirds, wykonane w 1973 roku. Krążek mógł być udaną prezentacją ówczesnych popisów grupy na żywo. Mógł, a nie do końca jest.

Aerosmith - "Draw the Line" (1977)


Po nagraniu imponujących w kontekście sprzedaży "Toys in the Attic" i "Rocks" muzycy Aerosmith znajdowali się w dogodnej sytuacji. Nie tylko komercyjnie, bowiem artystycznie wszystkie ich dotychczasowe dzieła cieszyły się w miarę sporym uznaniem. Zmieniło się to dopiero przy okazji ich piątego albumu studyjnego - "Draw the Line". I tutaj należy sobie zadać pytanie - skoro muzycy mieli za sobą już pewne doświadczenie w komponowaniu i nagrywaniu, a każda ich płyta nie schodziła poniżej pewnego poziomu, to skąd ta obniżka jakości? Czyżby już po kilku latach zaczęło ich dopadać wypalenie artystyczne? Moim zdaniem problem leży w warunkach nagrywania i powstawania materiału. Atmosfera panująca między kwintetem nie należała ponoć do najlepszych, a narkotykowe nałogi Tylera i spółki coraz bardziej dawały o sobie znać.

11 kwietnia 2016

Aerosmith - "Rocks" (1976)


Po "Toys in the Attic" muzycy Aerosmith znajdowali się na szczycie popularności. "Rocks" w chwili wydania sprzedawał się jeszcze lepiej niż poprzednik, a na liście Billboardu zaszedł na 3. miejsce (po latach jednak słuchacze częściej kupowali "Toys in the Attic"). Nie dość, że okazał się komercyjnym powodzeniem, to przy okazji w ciągu następnej dekady wywarł wielki wpływ na hard rock i heavy metal. Był to ostatni tak duży sukces Aerosmith w latach 70., a także ostatni tak udany materiał na parę ładnych lat.

10 kwietnia 2016

Aerosmith - "Toys in the Attic" (1975)


"Toys in the Attic" jest przez wielu nazywany szczytowym osiągnięciem Aerosmith (spora część stawia na jego następcę, "Rocks"). Za jego sprawą muzycy osiągnęli wymarzony sukces komercyjny - krążek wylądował ostatecznie na 11. miejscu zestawienia Billboard 200 i do dnia dzisiejszego zdobył w Stanach Zjednoczonych 8 platynowych płyt. Nie stało się to bez przyczyny - znalazło się na nim kilka nieśmiertelnych hitów, które z chęcią są grane do dziś na koncertach. Jak widać, w tym przypadku idealnie mogłoby się sprawdzić się porzekadło: do trzech razy sztuka. Rzecz w tym, że album pod względem poziomu jest nieco słabszy od poprzednich.

9 kwietnia 2016

Aerosmith - "Get Your Wings" (1974)


Muzycy Aerosmith swoim debiutem weszli w świat rocka z niemałym przytupem, zaś na następnym krążku zaczęli w jeszcze większym stopniu kształtować swoje klasyczne brzmienie. W tym kontekście cenne okazało się nawiązanie współpracy z Jackiem Douglasem, który od czasu "Get Your Wings" wyprodukował dla grupy m.in. cztery albumy studyjne z lat 1974-1977. Douglas pomógł chłopakom wprowadzić ich brzmienie w proces studyjny lat 70., a tym samym umożliwił im dotarcie do mainstreamu. Choć longplay pierwotnie zajmował dużo niższe miejsca na listach przebojów, po latach był kupowany częściej niż debiut, głównie za sprawą sukcesu następnego "Toys in the Attic".

8 kwietnia 2016

Aerosmith - "Aerosmith" (1973)


Aerosmith to z pewnością jedna z najbardziej rozpoznawalnych amerykańskich grup hardrockowych. Stało się to głównie za sprawą przebojów z lat 1987-1993, jednak i w latach 70. odnosiła ona niemałe sukcesy na rynku muzycznym. Kapela powstała w 1970 roku z inicjatywy gitarzysty Joe Perry'ego i basisty Toma Hamiltona. Już w tym samym roku dołączyli do niej wokalista Steven Tyler i perkusista Joey Kramer, a rok później zatrudniono także gitarzystę Brada Whitforda. Z wyjątkiem lat 1979-1983, grupa w tym składzie istnieje do dnia dzisiejszego. Warto zauważyć, że ostry styl pierwszych płyt różni się nieco od współczesnej, popowej odmiany.