25 kwietnia 2016

The Joe Perry Project - "Once a Rocker, Always a Rocker" (1983)


Co się porobiło z Joe Perrym? Po odejściu z Aerosmith stworzył dwa dość rzetelne krążki, a potem takie... coś. Przy okazji tworzenia "Once a Rocker, Always a Rocker" wymienił cały skład zespołu (podobno na początku nagrań przewinął się przez niego Brad Whitford, ale współpraca okazała się krótka i zachowały się z niej tylko nieliczne demówki). I odbiło się to niekorzystnie na całości, gdyż nie ma tu wyczuwalnej chemii między muzykami - każdy po prostu robi swoje, bez większego przekonania.

Tym razem lider kompletnie nie trafił z wyborem wokalisty - niejaki Cowboy Mach Bell to jeden z najgorszych wokalistów jakich w życiu słyszałem. Posiada on niezwykle irytującą, niestrawną wręcz barwę głosu - dużo gorszą od Charliego Farrena z poprzedniego "I've Got the Rock'n'Rolls Again". Przy nim nawet Perry sprawia wrażenie dobrego śpiewaka. I myślę, że lepiej by było, gdyby Joe tu śpiewał. Nie podniosłoby to szczególnie wartości, ale krążek byłby nieco lepszy w odbiorze. Ponadto, "Once a Rocker, Always a Rocker" kuleje pod względem produkcji, która sprawia wrażenie archaicznej i niezbyt profesjonalnej.

Niestety, wokal i produkcja nie są jedynymi - choć i tak poważnymi - problemami tego wydawnictwa. Perry'emu zabrakło pomysłu na udane, świeże kompozycje. Wszystko zalatuje rutyną, schematycznością, choć nieliczne utwory kryją w sobie niewielki potencjał. Na przykład tytułowy "Once a Rocker, Always a Rocker" - niby jest całkiem chwytliwy, ale beznadziejny wokal i średnia produkcja skutecznie go dobijają. I tak można napisać o większości z zawartych tu utworów. Znacznie lepsze wrażenie sprawia "Black Velvet Pants" - ma przynajmniej porządny riff, prawdopodobnie najlepszy z tego krążka. Przeróbka "Women in Chains" strasznie się snuje i odpycha irytującym, banalnym refrenem. "4 Guns West" to znów kompozycja z ciekawą, typowo aerosmithową zagrywką gitarową, ale całość ponownie niszczy fatalny głos Bella. To samo można powiedzieć o "Crossfire", ale tu pojawia się dodatkowo zbędna partia saksofonu. Gdyby nie niektóre mankamenty, mógłby być to naprawdę udane kawałki.

Riff "Adrianny" brzmi bliźniaczo do tego z "Rockin' Train" z debiutu. Podobieństwa bym się nie czepiał (w końcu oba napisał Perry, ma prawo do takiej zbieżności), ale "Rockin' Train" był przynajmniej trochę żywiołowy, czego nie można powiedzieć o jego odpowiedniku z 1983 roku. "King of the Kings" wypada - nawet jak na to wydawnictwo - mało wyraziście, a drugi cover "Bang a Gong" to prawdopodobnie najbardziej wkurzająca partia wokalna na płycie. Pozytywnie wyróżnia się rock'n'rollowy "Walk with Me Sally", wprowadzający choć trochę energii do tego bezpłciowego materiału, ale już "Never Wanna Stop" niczym się nie wyróżnia.

Mimo najszczerszych chęci, nie potrafię wystawić "Once a Rocker, Always a Rocker" pozytywnej oceny. Ma sporo nietrafionych pomysłów, jest zbyt monotonny oraz w większości zagrany bez polotu, tak charakterystycznego dla dwóch poprzednich płyt Perry'ego. Przede wszystkim brakuje w nim energii i jakiejś świeżości - wszystko słyszeliśmy już wcześniej w dużo lepszym wydaniu, i z o niebo lepszym wokalem. Nic dziwnego, że stał się komercyjną porażką. Myślę, że był to dobry czas, by powrócić do Aerosmith. Tak też się stało, a The Joe Perry Project stał się przeszłością.

Gitarzysta nagrał po wielu latach dwie płyty studyjne: "Joe Perry" (2005) i "Have Guitar, Will Travel" (2009), a także EPkę "Joe Perry's Merry Christmas" (2014), sygnowane własnym nazwiskiem. W 1999 roku wydano również kompilację "The Best of The Joe Perry Project", która jednak nie zawierała wielu najlepszych kompozycji z dorobku Joego.

Moja ocena - 3/10

Lista utworów:
01. Once a Rocker, Always a Rocker (Cowboy Mach Bell, Joe Perry)
02. Black Velvet Pants (Joe Perry)
03. Women in Chains (Ronnie Brooks, Tom De Luca, Harold Tipton)
04. 4 Guns West (Cowboy Mach Bell, Joe Perry)
05. Crossfire (Cowboy Mach Bell, Joe Perry)
06. Adrianna (Cowboy Mach Bell, Joe Perry)
07. King of the Kings (Cowboy Mach Bell, Joe Perry)
08. Bang a Gong (Marc Bolan)
09. Walk with Me Sally (Cowboy Mach Bell, Joe Perry)
10. Never Wanna Stop (Cowboy Mach Bell, Joe Perry)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz