"I'm
a Rebel" ukazał się rok po debiucie i nie przyniósł
znacznych ewolucji w twórczości Accept. Zmienił się za to perkusista
- na to miejsce przyjęto Stefana Kaufmanna, który pełnił tę
funkcję także na dziewięciu kolejnych albumach studyjnych. W porównaniu do
debiutu poprawiono nieco brzmienie (któremu i tak daleko do ideału),
a nowy bębniarz dysponuje wyraźnie większymi umiejętnościami niż
jego poprzednik (choć na tym krążku nie ma okazji, by się
wykazać, grając w bardzo podstawowy sposób). A jednak całość
wcale nie sprawia dużo lepszego wrażenia od debiutu.
Zaczyna
się jak... typowa płyta AC/DC. W sumie nie ma się co dziwić,
ponieważ tytułowe "I'm a Rebel" napisał dla Accept Alex
Young (pod pseudonimem George Alexander), starszy brat Angusa i
Malcolma. Dzięki temu od razu czuć ducha tamtej grupy - choć z
drugiej strony z podrabianiem czy nawiązywaniem do AC/DC miało
problem wielu wykonawców. Co do innych powiązań z AC/DC: mimo że
Udo Dirkschneider posiada unikalny, rozpoznawalny głos, to niekiedy
może się on kojarzyć z Brianem Johnsonem. Przebojowy, śpiewny
refren omawianego utworu jest jednym z najpopularniejszych w dorobku
Accept. Stworzono do niego również pierwszy w historii kapeli
teledysk. Co ciekawe, na początku lat 80. muzycy Accept rzadko
wykonywali go na żywo.
Dużo
hardrockowego czadowania znalazło się w "Save Us", w
którym oprócz standardowego wokalu Dirkschneidera znalazło się
również miejsce na partię wokalną Petera Baltesa. Poza tym,
basista ponownie występuje jako główny wokalista w dwóch
utworach. Pierwszy z nich to bardzo udana power ballada "No Time
to Lose", zalatująca trochę scorpionsowym stylem i mająca w
sobie wiele uroku, m.in. dzięki partii wokalnej. To zdecydowanie
najbardziej udany fragment płyty. Drugi kawałek z wokalem Baltesa
to odrobinę tylko mniej udany, nostalgiczny "The King" z
ciekawym refrenem. Basista nie miał tak rozpoznawalnej barwy głosu, jak Dirkschneider, ale radził sobie całkiem pewnie.
Niestety, spora część krążka budzi mieszane uczucia. Mamy beznadziejny,
odpychający banalnością "I Wanna Be No Hero", w którym
szczególnie fatalny jest refren. "Thunder and Lightning"
to typowy wypełniacz, który i tak sprawia dużo lepsze wrażenie od
"I Wanna Be No Hero". "Do It" to także
sztampowy, ale w sumie całkiem znośny kawałek. Mimo wszystko, na
zakończenie płyty przydałoby się coś mocniejszego i bardziej
zapadającego w pamięć. Bardzo dobry poziom prezentuje natomiast
"China Lady", odpowiednio ciężki, przebojowy, z fajną
partią wokalną Dirkschneidera i miażdżącym riffem. To tutaj
najlepiej słychać klasyczny styl Accept.
"I'm
a Rebel" to kontynuacja średnio ekscytujących początków
działalności płytowej Accept. Wtedy można było jeszcze zaliczyć
grupę do drugiej lub trzeciej ligi heavy metalu. Z racji krótkiego
czasu (ponad 33 minuty) trudno jednak o monotonię, szczególnie że
ponad połowa materiału trzyma się naprawdę dobrze. Gdyby wyciąć
te bardziej nieudane fragmenty, powstałaby z tego solidna EP-ka.
Trzeba też zaznaczyć, że to na "I'm a Rebel" muzycy
zaczęli wyznaczać standardy swojego stylu. Longplay nadal nie
przyniósł oszałamiającego sukcesu, niemniej był solidną
rozgrzewką przed trzecim studyjnym albumem "Breaker",
gdzie ewentualne niedociągnięcia z "I'm a Rebel" zostały
skorygowane. Jestem jednak pewien, że i omawiany longplay znajdzie
swoich wiernych wyznawców.
Moja ocena - 6/10
Lista utworów:
01. I'm a Rebel (George Alexander)
02. Save Us (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
03. No Time to Lose (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann, Dirk Steffens)
04. Thunder and Lightning (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
05. China Lady (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann, Dirk Steffens)
06. I Wanna Be No Hero (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann, Dirk Steffens)
07. The King (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Jörg Fischer, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann, Dirk Steffens)
08. Do It (Peter Baltes, Udo Dirkschneider, Wolf Hoffmann, Stefan Kaufmann)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz