3 sierpnia 2017

Kiss - "Rock and Roll Over" (1976)


Album "Destroyer" został pokochany przez publiczność, co przełożyło się na wyniki sprzedaży (obecnie ma status podwójnej platyny w USA). Po takim sukcesie, w tym samym roku, na półkach sklepowych ukazał się krążek "Rock and Roll Over" z nowym materiałem. Po kilku eksperymentach z brzmieniem i aranżacją utworów, muzycy wrócili do bardziej surowego stylu znanego z pierwszych trzech wydawnictw. Dodatkowo, tym razem komponowanie odpuścił sobie Ace Frehley, skupiając się jedynie na wykonaniu stworzonych przez kolegów rzeczy.

Twórcy witają nas spokojną, akustyczną zagrywką na początku "I Want You", która jednak dość szybko przechodzi w hardrockowy czad z bardzo dobrą solówką, wyjątkowo graną przez Paula Stanley'a. Dobrego poziomu nie obniża całkiem zgrabny, energiczny "Take Me". "Calling Dr. Love" to jedno z tych bardziej rozpoznawalnych dzieł Simmonsa, głównie ze względu na jego tekst - basista wciela się tu w rolę tytułowego Dr. Love. Piszę o tekście, ponieważ muzycznie kawałek nie reprezentuje sobą niczego nadzwyczajnego. "Ladies Room" i "Baby Driver" to dość typowe dla grupy propozycje, ale również specjalnie nie porywają, są strasznie prościutkie i łatwo o nich zapomnieć. Okropnie nijaki, banalny i po prostu kiepski jest też "Love 'em and Leave 'em". "Mr. Speed" ma przyjemnie zakręcony riff, ale nic ponadto. W kawałkach 3-7 trudno mi wyróżnić coś na ewidentny plus.

Większy poziom prezentuje końcówka longplaya. Chwytliwy "See in Your Dreams" to zdecydowanie jeden z lepszych fragmentów całości, z naprawdę niezłą melodią i efektownymi popisami Frehley'a. Na tle większości zawartych tutaj słabych/przyzwoitych numerów definitywnie wybija się lżejszy, akustyczny "Hard Luck Woman", ballada w klimacie solowych nagrań Roda Stewarta (w sumie Paul Stanley napisał "Hard Luck Woman" dla Stewarta, ale po sukcesie "Beth" postanowił zachować go dla swojej kapeli). Nie tylko stylistycznie. Pojawia się tu bowiem rewelacyjna melodia, wsparta naprawdę dobrym wokalem Crissa, który nie brzmi tutaj tak płaczliwie, jak w "Beth". Intrygujący kawałek, świetny w odbiorze, zdecydowanie najbardziej udany fragment "Rock and Roll Over". Ostry, zeppelinowy "Makin' Love" również pozostawia za sobą bardzo dobre wrażenia, choć w paru miejscach można się uczepić średniej partii wokalnej Stanley'a. Świetnie brzmią tutaj gitary, szczególnie w trakcie niemalże heavymetalowej, niezwykle dynamicznej solówki. Gdyby reszta trzymała poziom dwóch ostatnich utworów, można byłoby mówić o bardzo udanej całości.

"Rock and Roll Over" nadal pozostaje w cieniu "Destroyera". Trudno powiedzieć czy słusznie czy nie - oba albumy są nierówne, choć zagrane w równie przekonujący sposób. W odróżnieniu od poprzednika, nie wszyscy członkowie zespołu są z niego zadowoleni. Zawiera on sporo nie do końca wyróżniających się numerów, ale są tu również co najmniej dwa świetne utwory. Całokształt pozostawia po sobie niezłe wrażenia, choć nadal wypada słabiej od trzech albumów studyjnych z lat 1974-1975.

Warto dodać, że po wydaniu "Rock and Roll Over" chłopaki z Kiss postanowili przystopować z tak częstym wydawaniem premierowego materiału (oprócz sytuacji z solowymi albumami muzyków z 1978 roku, które są trochę na uboczu dyskografii) i odtąd nagrywali nowe płyty raz na rok. Przez te 3 lata od wydania debiutu wiele się w grupie zmieniło i w 1976 roku o Kiss słyszał już chyba każdy fan amerykańskiej muzyki rockowej. Szczególnie o ich nietypowych występach scenicznych.

Moja ocena - 6/10

Lista utworów:
01. I Want You (Paul Stanley)
02. Take Me (Sean Delaney, Paul Stanley)
03. Calling Dr. Love (Gene Simmons)
04. Ladies Room (Gene Simmons)
05. Baby Driver (Peter Criss, Stan Penridge)
06. Love 'em and Leave 'em (Gene Simmons)
07. Mr. Speed (Sean Delaney, Paul Stanley)
08. See in Your Dreams (Gene Simmons)
09. Hard Luck Woman (Paul Stanley)
10. Makin' Love (Sean Delaney, Paul Stanley)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz