Debiut Ramones został dobrze przyjęty, ale nie odniósł sukcesu na listach przebojów. 9 miesięcy później ukazał się drugi album tej formacji. Muzycznie w żadnym wypadku nie znajdziemy tu kroku do przodu względem debiutu - "Leave Home" jest jego logiczną kontynuacją. Prezentuje również podobny poziom całości.
Zaczyna się jeszcze lepiej niż poprzednik. Dwa pierwsze kawałki to jedne z najlepszych nagrań w historii Ramones. "Glad to See You Go" to konkretny, punkrockowy strzał: bardzo krótki, dynamiczny i chwytliwy. Podobnie jak "Gimme Gimme Shock Treatment" z bardzo dobrym wokalem. W zwrotce drugiego z nich słychać, że muzycy czasem rezygnują z nakładania na siebie ścieżek wokalnych Joey'a, jak to miało miejsce na całym debiucie. Singlowy "I Remember You" i "Oh Oh I Love Her So" są troszkę wolniejsze od poprzednich, ale przy tym posiadają naprawdę chwytliwe refreny. O "Carbona Not Glue" muzycznie nie można zbyt wiele powiedzieć, ale ciekawa jest historia umieszczenia go na krążku. Kawałek znalazł się na pierwszych wydaniach amerykańskich, ale jego tekst uznano za zbyt kontrowersyjny, na skutek czego na późniejszych edycjach zastąpiono go utworem "Sheena Is a Punk Rocker" z następnego longplaya, "Rocket to Russia". Zaś w wydaniach w Wielkiej Brytanii "Carbona Not Glue" zastępowano chwytliwym "Babysitter". "Now I Wanna Sniff Some Glue" też miał nietypowy tekst, a nikt się specjalnie nie czepiał - w sumie sami muzycy uważali, że należy go traktować z przymrużeniem oka.
Za sprawą tego numeru, a także "Suzy Is a Headbanger" wracamy do naprawdę dynamicznej jazdy, która zostaje przerwana przy okazji "Pinhead", najsłabszego i najbardziej irytującego fragmentu "Leave Home". W stosunku do innych propozycji wypada zbyt nijako. Do średniaków mogę też zaliczyć "Now I Wanna Be a Good Boy". "Swallow My Pride" prezentuje nieco wyższy poziom, choć jeszcze lepsze wrażenie robi "What's Your Game", prawdopodobnie najwolniejsze nagranie na tym krążku z zapadającą w pamięć linią melodyczną. Delikatne fragmenty zawarto również w "You're Gonna Kill That Girl", jednak przez większość to dynamiczne, świetne w odbiorze riffowanie. "California Sun" to drugi cover grany przez Ramones. Chłopaki przerobili rock'n'rollowy standard na typowo punkrockowy, drapieżny numer. Podobnym tempem charakteryzuje się "Commando", opatrzone śmieszkowatym tekstem, a także "You Should Never Have Opened That Door", udane zakończenie płyty.
Spośród pierwszych trzech płyt, ta wydaje mi się najlepsza (choć z drugiej strony nie dosięga do poziomu najciekawszego i najrówniejszego - moim zdaniem - okresu 1978-1981). Nadal nie jest to nic wielkiego, ale słychać tu nieco lepsze zgranie kapeli i więcej energii. Mimo to, "Leave Home" sprzedawał się jeszcze gorzej niż poprzednik. Obecnie ocenia się go dość wysoko, choć na pewno nie przyniósł on tak wiekopomnego hymnu, jak "Blitzkrieg Bop". Oba albumy można śmiało uważać za stuprocentową esencję stylu Ramones (czyli krótko, szybko i do przodu) i jedne z ich lepszych dokonań. Jeśli nie zniechęca kogoś przeciętna produkcja, może jak najbardziej po nie sięgnąć. Dla fanów punkrockowych dokonań to pozycja obowiązkowa.
W porównaniu do Sex Pistols, który na początku 1977 roku zdobywał coraz większą, międzynarodową popularność, chłopaki z Ramones stali pod tym względem w miejscu. Mimo że recenzowana kapela nigdy nie osiągała znacznych sukcesów, przetrwała znacznie dłużej, bo aż 22 lata.
Moja ocena - 7/10
Lista utworów:
01. Glad to See You Go (Dee Dee Ramone, Joey Ramone)
02. Gimme Gimme Shock Treatment (Dee Dee Ramone, Johnny Ramone)
03. I Remember You (Joey Ramone)
04. Oh Oh I Love Her So (Joey Ramone)
05. Carbona Not Glue (Dee Dee Ramone)
06. Suzy Is a Headbanger (Dee Dee Ramone, Joey Ramone)
07. Pinhead (Dee Dee Ramone)
08. Now I Wanna Be a Good Boy (Dee Dee Ramone)
09. Swallow My Pride (Dee Dee Ramone, Joey Ramone)
10. What's Your Game (Joey Ramone)
11. California Sun (Henry Glover, Morris Levy)
12. Commando (Dee Dee Ramone, Johnny Ramone)
13. You're Gonna Kill That Girl (Joey Ramone)
14. You Should Never Have Opened That Door (Dee Dee Ramone, Johnny Ramone)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz