Dzięki
albumowi "Van Halen" muzycy w błyskawicznym tempie stali
się gwiazdami amerykańskiego rocka, a Eddie Van Halen dołączył
do panteonu gitarowych Bogów. Zaczęły się koncerty, a grupa
została wybrana do supportowania samego Black Sabbath. Fani, poza
występami na żywo, oczekiwali również na następny krążek i nie
musieli długo czekać, bo został on wydany 13 miesięcy po
debiucie, również nakładem wytwórni Warner Bros i pod niezbyt
wymyślnym tytułem "Van Halen II".
Stylistycznie
stanowi on kontynuację poprzednika. Słychać to nawet w otwieraczu
"You're No Good", utworze pierwotnie wykonywanym przez soulową
wokalistkę Dee Dee Warwick. Ponownie słyszymy ten sam patent, co
m.in. w "Runnin' with the Devil", czyli wokale Rotha
przemieszane z chórkami Eddiego i Marka, a także kontrast prostej
gry sekcji rytmicznej z wirtuozerskimi solówkami. Nic się w grupie
nie zmieniło pod względem muzycznym - i dobrze, bo po co zmieniać
coś, co jest dobre? Sam cover również został zagrany na
odpowiednio dobrym poziomie i stanowi udany początek krążka.
W
dalszej części albumu pozytywnie wyróżnia się radosny, melodyjny
"Dance the Night Away" czy energiczny "Somebody Get Me
a Doctor" z jedną z lepszych solówek Eddiego. "Outta Love
Again" to już konkretny odjazd. Nieokrzesane, dynamiczne
nagranie, uzupełnione przeróżnymi, nietypowymi okrzykami Davida
Lee Rotha, który daje tu z siebie wszystko. Może utwór wypada dość
chaotycznie, ale zawarto tu taką ilość energii, że po prostu
trudno go nie lubić. Na tym tle mniej wyróżnia się "Bottoms
Up!".
Stronę
B wydania winylowego otwiera rozpędzony "Light Up
the Sky" - jeden z najbardziej atrakcyjnych fragmentów płyty.
Znakomite riffy i nietypowe przełamanie w drugiej połowie ze
świetnie wybijanym rytmem na perkusji. "Spanish Fly" to
kolejna ultraszybka solówka Eddiego, przypominająca słynne "Eruption",
ale tym razem zagrana na gitarze akustycznej. Robi mniejsze wrażenie
niż kompozycja z poprzednika, ale nie można odmówić jej pomysłowości. Po nim następuje hardrockowy czad w postaci "D.O.A."
(co jest skrótem od słów Dead
or Alive, zawartych w
tekście). Całkiem niezły, ale nie wybijający się ponad poziom
niektórych zawartych tu kawałków.
Moim
faworytem na płycie jest "Women in Love...", okraszony
nietypowym, klimatycznym wstępem w postaci subtelnych zagrywek Van
Halena. Utwór utrzymano w średnim, wolniejszym
tempie, co stanowi miłe urozmaicenie od dynamicznej reszty
longplaya. Eddie dzięki użyciu pogłosów i kilku prostych sztuczek
gra bardzo efektywne zagrywki. Kawałek posiada najlepszą melodię
na albumie, a ponadto został świetnie wykonany. Ostatnia propozycja
w postaci "Beautiful Girls" czysto muzycznie sprawia
w miarę niezłe wrażenie, ale tekstowo to rzecz trochę
przesłodzona.
Wiele osób uważa "Van Halen II" za blade odbicie debiutu. Osobiście się z tym nie zgadzam. Fakt - kompozycyjnie nie trzyma aż tak wysokiego poziomu, zdecydowanie zabrakło rewelacyjnego kawałka na miarę "Ain't Talkin' 'Bout Love", a brzmieniowo nie jest już tak ponadczasowy. A mimo to drugie dzieło zespołu nadal trzyma tzw. fason i dobrze słucha się go w całości. Poza tym, był następnym sukcesem Van Halen, co udowodniły wyższe miejsca na listach przebojów w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, mimo że ogólnie płyta sprzedała się słabiej od poprzedniego (w tym o połowę w USA). Niby można mówić o pewnym spadku w kontekście komercyjnym, ale chyba każda grupa chciałaby mieć dwa tak dobrze sprzedające się krążki na start kariery. I przy okazji tak udane.
Wiele osób uważa "Van Halen II" za blade odbicie debiutu. Osobiście się z tym nie zgadzam. Fakt - kompozycyjnie nie trzyma aż tak wysokiego poziomu, zdecydowanie zabrakło rewelacyjnego kawałka na miarę "Ain't Talkin' 'Bout Love", a brzmieniowo nie jest już tak ponadczasowy. A mimo to drugie dzieło zespołu nadal trzyma tzw. fason i dobrze słucha się go w całości. Poza tym, był następnym sukcesem Van Halen, co udowodniły wyższe miejsca na listach przebojów w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, mimo że ogólnie płyta sprzedała się słabiej od poprzedniego (w tym o połowę w USA). Niby można mówić o pewnym spadku w kontekście komercyjnym, ale chyba każda grupa chciałaby mieć dwa tak dobrze sprzedające się krążki na start kariery. I przy okazji tak udane.
Moja ocena - 7/10
Lista utworów:
01. You're No Good (Clint Ballard, Jr.)
02. Dance the Night Away (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
03. Somebody Get Me a Doctor (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
04. Bottoms Up! (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
05. Outta Love Again (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
06. Light Up the Sky (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
07. Spanish Fly (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
08. D.O.A. (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
09. Women in Love... (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
10. Beautiful Girls (Michael Anthony, David Lee Roth, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz