Po
wydaniu "Lick It Up" Kiss znów znalazł się w dogodnej
sytuacji. Choć w samym zespole nie działo się najlepiej -
gitarzysta Vinnie Vincent został wyrzucony, prawdopodobnie z powodu
nieporozumień między nim a resztą muzyków, na skutek czego nie
miał już wkładu kompozytorskiego w powstawanie nowego krążka
(wkrótce potem założył on glammetalową formację Vinnie Vincent
Invasion). Na jego miejsce zatrudniono Marka St. Johna, który
również nie zagrzał na długo miejsca w kapeli, a jedynym
dokonaniem z jego udziałem jest właśnie "Animalize" -
12. studyjny album Kiss. Choć warto dodać, że w "Murder in
High Heels" i "Lonely is the Hunter" partie gitary
prowadzącej odegrał Bruce Kulick, który niedługo potem dołączył
na stałe do zespołu.
Przed
opisaniem utworów warto zwrócić uwagę na jeden dość ważny
fakt. W czasie powstawania materiału i nagrywania "Animalize"
Gene Simmons angażował się w wiele pobocznych projektów, co
spowodowało, że jego zainteresowanie poczynaniami grupy nie było
tak duże, jak kiedyś. Niestety, słychać to w przygotowanych przez
niego kompozycjach, które w większości nie przekonują - są
pozbawione energii i dobrych melodii. Jego w pełni autorskie numery
- szybki "Burn Bitch Burn" i wolniejszy "Lonely is the
Hunter" - są po prostu bezbarwne i toporne. Troszkę lepiej
wypadają współtworzone razem z Mitchem Weissmanem "While the
City Sleeps" i (zwłaszcza) aerosmithowy "Murder in High
Heels". Nie są to rzeczy wysokiej próby i trudno je zaliczyć do szczególnie udanych, ale nie odrzucają
jak dwa wcześniejsze.
A jak
się prezentuje reszta płyty, nie współtworzona przez Simmonsa?
Lepiej, ale nadal nie zachwycająco. "I've Had Enough (Into the
Fire)" to całkiem żwawy otwieracz z fajnymi popisami
gitarowymi St. Johna, choć refren bardzo kojarzy się z o rok
starszym "Exciterem", kawałkiem jednak trochę lepszym.
Przebój "Heaven's on Fire" z trochę irytującym wokalem
Stanley'a to zdecydowanie najbardziej rozpoznawalny fragment
"Animalize". Prościutki kawałek z banalnym refrenem, a
ponadto brak w nim dobrej solówki. Idealny do radia, ale dla fanów ciężkiego
grania - w tym niżej podpisanego - może być rozczarowujący. Już
taki "Lick It Up" był bardziej pomysłowy. Lepsze wrażenie
robi "Thrills in the Night" z bardzo fajnym, melodyjnym
refrenem - swoją drogą to najlepszy fragment krążka. "Get All You Can Take" to taki niezajmujący
średniaczek, ale "Under the Gun" to już całkiem konkretny,
hardrockowy strzał z bezlitośnie gnającymi gitarami i świetnym
podkładem sekcji rytmicznej. Może nic nadzwyczajnego, ale w tym
otoczeniu robi dobre wrażenie. W całym materiale przydałoby się
więcej takich utworów.
Lata
80. nie były pod względem artystycznym łaskawe dla Kiss: po dość średnim "Unmasked" wydali szczytowe osiągnięcie,
ale następne dokonania były już coraz słabsze. Jednak różnica
jakości i poziomu między "Animalize" a poprzedzającym go
"Lick It Up" jest spora. Panowie uciekli tu trochę w
glamowe klimaty, przez co brak w tym materiale zadziorności, jaką
posiadał jeszcze poprzednik. To do bólu przeciętny, jeśli nie
słaby album, w którym broni się kilka fragmentów. To od niego
rozpoczął się ewidentnie słabszy wydawniczo okres w historii Kiss
- płyty były niekiedy pozbawione naprawdę mocnych punktów i
charakteryzowały się nierównym poziomem. Myślę, że gdyby nie
przebojowy "Heaven's on Fire" opisywany longplay nie
zyskałby takiego rozgłosu, bo nie ma na nim powodów do zachwytu. Z
Kiss wyraźnie uszło powietrze. Gdyby chociaż pojawiło się coś
tak energetycznego jak "Young and Wasted"...
Moja ocena - 4/10
Lista utworów:
01. I've Had Enough (Into the Fire) (Desmond Child, Paul Stanley)
02. Heaven's on Fire (Desmond Child, Paul Stanley)
03. Burn Bitch Burn (Gene Simmons)
04. Get All You Can Take (Paul Stanley, Mitch Weissman)
05. Lonely Is the Hunter (Gene Simmons)
06. Under the Gun (Eric Carr, Desmond Child, Paul Stanley)
07. Thrills in the Night (Jean Beauvoir, Paul Stanley)
08. While the City Sleeps (Gene Simmons, Mitch Weissman)
09. Murder in High Heels (Gene Simmons, Mitch Weissman)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz