Metallica
w 1983 roku za sprawą swojego znakomitego debiutu stała się
niemałą sensacją na amerykańskim roku muzycznym. Równo rok po
wydaniu "Kill 'Em All" zespół z Kalifornii zaserwował
słuchaczom drugą płytę. O ile na debiucie niektóre rzeczy
brzmiały jeszcze dość amatorsko, tak Ride the Lightning" jest
produktem w pełni profesjonalnym i pozbawionym uchybień - a dzięki
temu płytą dużo lepszą, nierzadko wręcz genialną. Znakomitą
pod każdym względem. Muzycy pokazali, że thrash metal nie musi być
wcale jednostajny i przewidywalny.
To
o czym mówię doskonale pokazuje początek "Fight Fire with
Fire", który zaczyna się spokojnym akustycznym fragmentem, by
po chwili przejść do typowego thrashowego młócenia. Kawałek wydaje się lepiej ułożony i
przemyślany od tych z debiutu. Poprawił się również
gniewny
wokal Jamesa, który nie brzmi już tak
szczeniacko. Tytułowy "Ride the Lightning" długo był
moim ulubionym kawałkiem z tej płyty. Powstał on jeszcze przed
debiutem, a jego współautorem jest Dave Mustaine (podobnie jak w
przypadku końcowego "The Call of Ktulu"). Nadal duże
wrażenie robi gra instrumentalistów, zwłaszcza solówki Kirka
Hammetta, który w końcowej jej fazie wydobywa z gitary ultraszybkie
dźwięki. W nr 3 na początku słyszymy odgłosy dzwonów oraz
basową zagrywkę (brzmiącą jakby była grana na gitarze
elektrycznej) i od razu wiadomo, że to słynny, epicki "For
Whom the Bell Tolls", utwór pod każdym względem rewelacyjny.
Kroczące tempo, naprawdę ciężkie riffy i świetny wokal złożyły
się na wiekopomny numer, który doczekał się wielu coverów.
"Fade
to Black" to zdecydowanie największa niespodzianka na tym
albumie, jest to bowiem pierwsza ballada (a może raczej półballada) Metalliki. Spokojne, akustyczne fragmenty kontrastują tu z ciężkimi
zagrywkami, co otworzyło nowe możliwości wokalne dla Jamesa, który
jak nigdy wcześniej w przejmujący sposób zaśpiewał historię
człowieka pogrążonego w depresji. Poza
tym znalazły się tu tu dwie ponadczasowe solówki Kirka Hammetta,
należące do najlepszych w jego wykonaniu. "Fade to Black"
powstał na skutek przykrego zdarzenia podprowadzenia zespołowi
ciężarówki z większością sprzętu muzycznego. W 1984 roku numer
ten musiał budzić spore kontrowersje. Thrash metal i ballada,
słodzenie?
Przez to wszystko zespół dorobił się wśród niektórych
dziwacznej opinii, że jego twórczość skończyła się na
debiucie, a reszta to komercja. Szkoda, że ewentualni hejterzy nie
dopatrzyli się piękna tego utworu i jego niesamowitej wartości.
Dla
odmiany "Trapped Under Ice" to kawałek w stylu
debiutu: szybki, krótki i energiczny. Może i odstaje lekko
poziomem od reszty, ale w takim kontekście, że jest tylko
bardzo dobry. W "Escape" bardzo podoba mi się refren,
bliższy typowego heavy, z melodyjnym śpiewem Jamesa. Ponury
"Creeping Death" to kolejna perełka tego wydawnictwa,
zachwycająca popisami gitarowymi, w tym precyzyjną, melodyjną solówką. Z
kolei blisko 9-minutowemu instrumentalnemu "The Call of Ktulu"
trochę bliżej do muzyki klasycznej. Jego tytuł zainspirowała
książka, którą Cliff Burton polecił kolegom z zespołu. Trudno
oddać słowami wielkość tego utworu. Jak na thrash metal jest to
rzecz niesamowicie progresywna i monumentalna. Muzycy powtarzają
często te same motywy, co dodaje poczucie spójności. Zawarto tu
dużo popisów instrumentalnych, dzięki czemu każdy muzyk pokazuje się z
najlepszej strony. Wybitna i dojrzała rzecz, zarówno pod względem
kompozycji, jak i wykonania.
Jeśli
porównać "Ride the Lightning" do debiutu, niełatwo
wychwycić liczne zalety przemawiające na korzyść drugiego z kolei
dzieła. Uwagę zwraca większa dojrzałość, potężniejsze
brzmienie i bardziej przemyślane kompozycje. Nadal mamy do
czynienia z agresywnym thrash metalem, ale wzbogaconym o miłe,
nietypowe dla tego stylu (szczególnie w tamtym czasie) urozmaicenia.
Podobne składniki, ale trochę lepiej wymieszane. W rezultacie
dostajemy 7 doskonałych kompozycji i jedną bardzo dobrą, zagranych
na bardzo wysokim poziomie i brzmiących lepiej od debiutu. Nie mamy
do czynienia z prostą powtórką z rozrywki. Był to krok naprzód,
po którym można było zrobić tylko krok w tył (nawet rewelacyjny,
legendarny "Master of Puppets" stawiam lekko niżej).
Wyśmienite dzieło, w mojej osobistej opinii najdoskonalszy album
zarówno thrashmetalowy, jak i z całego katalogu Metalliki. Album
kompletny. Sukces ludzi zaangażowanych w jego powstanie nie był
przypadkowy.
Nie,
mili państwo, Metallica nie skończyła się na "Kill 'Em All".
Moja ocena - 10/10
Lista utworów:
01. Fight Fire with Fire (Cliff Burton, James Hetfield, Lars Ulrich)
02. Ride the Lightning (Cliff Burton, James Hetfield, Dave Mustaine, Lars Ulrich)
03. For Whom the Bell Tolls (Cliff Burton, James Hetfield, Lars Ulrich)
04. Fade to Black (Cliff Burton, Kirk Hammett, James Hetfield, Lars Ulrich)
05. Trapped Under Ice (Kirk Hammett, James Hetfield, Lars Ulrich)
06. Escape (Kirk Hammett, James Hetfield, Lars Ulrich)
07. Creeping Death (Cliff Burton, Kirk Hammett, James Hetfield, Lars Ulrich)
08. The Call of Ktulu (Cliff Burton, James Hetfield, Dave Mustaine, Lars Ulrich)
Na pewno najbardziej klimatyczny album Metalliki
OdpowiedzUsuń