19 lutego 2018

Van Halen - "OU812" (1988)


Ciekawi mnie koncepcja okładki "OU812", która mocno kojarzy mi się z ilustracją do "Meet the Beatles", drugiego studyjnego longplaya wiadomego zespołu. Bo przecież "OU812" to również drugi studyjny album Van Halen... ale z Sammym Hagarem jako wokalistą. Może nadinterpretuję. Tak czy inaczej, poprzedni "5150" przyniósł muzykom tzw. kokosy, a poza tym był doceniany przez wielu fanów. Nie dziwne więc, że jego następcę nagrano w podobnym stylu. Receptura ta sama, ale czy chociaż poziom przeciętnego "5150" został utrzymany?

Otwierające "Mine All Mine" dźwięki syntezatora absolutnie nie wytrzymały próby czasu, podobnie jak produkcja całego kawałka - a idąc tym tropem również całego krążka. Chwytliwy, choć trochę irytujący refren trudno zapomnieć, ale aranżacja całości pozostawia sporo do życzenia. Komercyjno gładkie, typowe dla lat 80. brzmienie + elektronika nie równa się niczemu dobremu. Poza tym już tu widać, że Eddie zaczął się powoli wypalać jako gitarzysta, bo wiele jego solówek trudno nazwać dorównującym popisom z pierwszych płyt. Choć w sumie co z tego, skoro rola gitary ponownie uległa umniejszeniu? Słychać też, że Alex wrócił do prawdziwego zestawu perkusyjnego po użyciu automatu perkusyjnego na "5150". To akurat zmiana na plus. Słabo natomiast słychać gitarę basową, a to już duża wada.

"When It's Love" to kolejny poprockowy, słodki kawałek z ery Hagara, ale akurat całkiem niezły i chwytliwy w dobrym tego słowa znaczeniu. W energicznym "A.F.U. (Naturally Wired)" słychać trochę ze starego Van Halen. Co do odwołań do muzycznej przeszłości: "Source of Infection" brzmi jak nowa wersja "Loss of Control" z albumu "Women and Children First". Mniej udana, ale dająca troszkę radości. Nie da się tego samego powiedzieć o "Cabo Wabo", od którego zalatuje nijakością i brakiem ciekawych pomysłów na sensowne rozwinięcie - to w końcu najdłuższy utwór z zestawu.

Syntezatorowy bit z "Feels So Good" nie pomaga tej bezpłciowej kompozycji, która jest tak samo zła, jak "Cabo Wabo". Milutka dla ucha, ale przy tym pozbawiona jakichkolwiek walorów. "Finish What Ya Started" to utwór w stylu tych bardziej zawadiackich z ery Rotha, nawet Hagar brzmi momentami jak jego poprzednik. W rezultacie to jeden z najbardziej przyjemnych kawałków na "OU812". W "Black and Blue" zachowano zadziorny charakter i nawet poprawiono brzmienie względem innych kompozycji, które w tym wypadku aż tak nie kuleje. Naprawdę dobra rzecz. Był to pierwszy singiel reklamujący krążek i mógł trochę zmylić, nastawiając słuchacza na podobnie surową całość. W "Sucker in a 3 Piece" też znalazło się trochę czadu, jednak ten numer niczym szczególnym się nie wyróżnia. Może oprócz tego, że momentami przywołuje skojarzenia z AC/DC.

W formie ciekawostki: pierwsze wydania winylowe ani kasetowe nie zawierały utworu "A Apolitical Blues" - przeróbki bluesowego standardu Lowella George'a. Sam nie wiem czy to dobrze czy nie - wykonanie stoi na dobrym poziomie, ale całość zupełnie nie pasuje do reszty krążka, a brzmienie zaprezentowane na "OU812" również gryzie się z bluesowym repertuarem. Ale jako ciekawostkę można to sobie zapuścić, tym bardziej, że kawałek sam w sobie przebija wiele momentów z omawianego longplaya.

Ósmy studyjny album Van Halen to kontynuacja stylistyki z "5150" i po części z "1984". Posiadająca więcej ciekawych fragmentów niż poprzednik, ale nadal nie w pełni zadowalająca. Czasy charakterystycznego Van Halen z pierwszych płyt powoli odchodziły w zapomnienie (choć na żywo muzycy dalej byli w niebywałej formie). Była to komercha pełną gębą, ale nadal z kilkoma godnymi uwagi utworami. Ewentualnych niezadowolonych fanów poniekąd ułaskawił następca, "For Unlawful Carnal Knowledge". Choć dla muzyków "OU812" był przecież kolejnym wielkim sukcesem na listach przebojów, więc przynajmniej oni nie mieli powodów do narzekań.

"OU812" to gotowy materiał do puszczania w radiu, ale nie tego oczekuję od muzyki Van Halen. Typowy średniak z przebłyskami na solidność i nadziejami na lepsze jutro. Warto znać kilka jego fragmentów, ale w całości niekoniecznie.

Moja ocena - 5/10

Lista utworów:
01. Mine All Mine (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
02. When It's Love (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
03. A.F.U. (Naturally Wired) (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
04. Cabo Wabo (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
05. Source of Infection (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
06. Feels So Good (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
07. Finish What Ya Started (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
08. Black and Blue (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)
09. Sucker in a 3 Piece (Michael Anthony, Sammy Hagar, Alex Van Halen, Eddie Van Halen)

1 komentarz:

  1. Ja mam taką refleksję, że "OU812" ma się tak do "5150", jak "Van Halen II" do debiutu. Następca nie jest złą pozycją, jest sporo fajnych momentów, ale momentami czuć brak polotu przy komponowaniu - czy nawet nie tyle polotu, ale tej bożej ikry. W rezultacie mamy taką "stronę B" poprzednika. Choć "Mine all mine", "Finish what ya started"czy nawet przesłodzony "When it's love" bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń