"Nevermind"
okazał się gigantycznym międzynarodowym sukcesem, jednak muzycy
Nirvany postanowili nie podążać ścieżką stylistyczną obraną
na tamtym albumie. W rezultacie "In Utero" jest swojego
rodzaju kolażem, przejawiającym cechy obu poprzednich studyjnych wydawnictw. Niektórym nagraniom bliżej do
chaotyczności "Bleach" ("Scentless Apprentice"
czy - wbrew tytułowi - "Radio Friendly Unit Shifter"),
innym bliżej do przebojowości "Nevermind" (np. singlowe
"Rape Me" i "Heart Shaped Box"), a momentami kapela z powodzeniem łączy obie te cechy ("Serve the
Servants" czy "Frances Farmer Will Have Her Revenge on
Seattle").
Dodatkowo
zespół umieścił dwie urocze ballady ("Dumb", "All Apologies"), które można uznać za
kontynuację koncepcji "Something in the Way" z "Nevermind", a także mocniejszy
"Pennyroyal Tea", któremu bliżej do "About a Girl"
z debiutu. Na brak urozmaiceń nie można narzekać. Ponadto "In
Utero" można pochwalić za najbardziej profesjonalną z
wydawnictw zespołu produkcję, zapewnioną przez Scott Litta,
znanego m.in. ze współpracy z grupą R.E.M. Niestety, tym razem
materiał prezentuje mniej równy poziom niż poprzednio; pod tym
względem temu longplayowi bliżej do kompilacji "Intesticide".
Jednak w tamtym przypadku taki obrót sprawy był wręcz nieunikniony
- był to zbiór utworów stworzonych i nagranych w różnym czasie,
a czasem wręcz odrzutów. W przypadku albumu studyjnego z
premierowym materiałem mniej przymyka się oko na takie uchybienie.
Choć z drugiej strony nadal otrzymujemy tu kilka niesamowitych
kawałków.
Do
takich należy najlepszy na płycie, niesamowicie przebojowy "Rape
Me" z kontrowersyjnym tekstem i ciekawym riffem, będącym
swojego rodzaju wariacją głównego motywu "Smells Like Teen
Spirit". Powstał on dużo wcześniej od wielu umieszczonych tu
numerów i był grany od wielu lat na koncertach. Tak jak wcześniej
wspomniałem, spokojnie mógłby znaleźć się na "Nevermind"
- być może obawiano się, że na krążku będą znajdowały się
dwa bardzo podobne riffy gitarowe. Duży potencjał komercyjny
drzemie również w "Heart-Shaped Box", ale przyznam że,
w przeciwieństwie do wielu osób, nigdy mnie specjalnie nie
zachwycał (do jego fanów należał sam Layne Staley - wokalista
grunge'owej grupy Alice in Chains).
Na tej bardziej przystępnej części płyty koniecznie należy wskazać na brudny, ale naprawdę chwytliwy "Serve the Servants".
Wspomniane wcześniej ballady również utrzymują zadowalający
poziom, spośród nich najbardziej wyróżniłbym "Pennyroyal
Tea", który łączy spokojne, sielskie wręcz zwrotki z mocnym
refrenem. Atrakcyjny i po prostu ładny pod względem melodycznym
jest też "Dumb", wzbogacony partią wiolonczeli. "All
Apologies" - cóż mogę więcej dodać, oprócz tego, że tekst
tego utworu jest w pewnym sensie pożegnaniem z fanami? Wydarzenia z 5 kwietnia
1994 roku brutalnie zweryfikowały słowa śpiewane przez Kurta.
Spośród
tej bardziej chaotycznej części najbardziej przypadł
mi do gustu agresywny "Scentless Apprentice" z opętanym wokalem
Cobaina. Do reszty mam w zasadzie mniejsze lub większe
zastrzeżenia. "Milk It" i "Very Ape" początkowo brzmią
całkiem ciekawie, ale w całości są nijakie i monotonne. Niezłe
czadowanie odnajdziemy za to w "Radio Friendly Unit Shifter",
wzbogaconym o chaotyczne dźwięki gitar, a także w nie
mniej przystępnym, krótkim "Tourette's" z kolejnym
niechlujnym wokalem Kurta.
Na
trzecim studyjnym krążku Nirvany nie utrzymano już tak wysokiego poziomu
pod względem kompozycji, ale na szczęście przeważają tutaj udane utwory. Gdyby zespół utrzymał całą płytę w konwencji
"Nevermind", moglibyśmy mówić o kopiowaniu poprzedniego
dzieła, ale mimo wszystko kawałki utrzymane w tym stylu są tutaj
lepsze. "In Utero" jest jednak dziełem osobistym (szczególnie tekstowo), unikalnym, prezentującym każde oblicze Nirvany, dlatego, mimo odrobiny mojego
narzekania, warto się z nim zapoznać.
Moja ocena - 7/10
Lista utworów:
01. Serve the Servants (Kurt Cobain)
02. Scentless Apprentice (Kurt Cobain, Dave Grohl, Krist Novoselic)
03. Heart-Shaped Box (Kurt Cobain)
04. Rape Me (Kurt Cobain)
05. Frances Farmer Will Have Her Revenge on Seattle (Kurt Cobain)
06. Dumb (Kurt Cobain)
07. Very Ape (Kurt Cobain)
08. Milk It (Kurt Cobain)
09. Pennyroyal Tea (Kurt Cobain)
10. Radio Friendly Unit Shifter (Kurt Cobain)
11. Tourette's (Kurt Cobain)
12. All Apologies (Kurt Cobain)
Moja ocena - 7/10
Lista utworów:
01. Serve the Servants (Kurt Cobain)
02. Scentless Apprentice (Kurt Cobain, Dave Grohl, Krist Novoselic)
03. Heart-Shaped Box (Kurt Cobain)
04. Rape Me (Kurt Cobain)
05. Frances Farmer Will Have Her Revenge on Seattle (Kurt Cobain)
06. Dumb (Kurt Cobain)
07. Very Ape (Kurt Cobain)
08. Milk It (Kurt Cobain)
09. Pennyroyal Tea (Kurt Cobain)
10. Radio Friendly Unit Shifter (Kurt Cobain)
11. Tourette's (Kurt Cobain)
12. All Apologies (Kurt Cobain)
Dla mnie zawsze "In Utero" To było połączenie "Bleach" i "Nevermind" można powiedzieć że to trylogia. Przebojowość "Heart Shaped Box" połączona z agresją "Milk It" swojego czasu to były moje ulubione utwory. Z jednej strony niektóre utwory są wręcz prostackie "Tourette's" jakby Kurt na siłę chciał przesadzać, a z drugiej strony są bardziej w przebojowym stylu. Można powiedzieć że ta płyta to droga środka. Mimo to dla mnie album gorszy od dwóch poprzednich nie jest to już ta produkcja i ta agresja pierwszej płyty i nie jest to też dobrze ułożona przebojowość "Nevermind".
OdpowiedzUsuńTa płyta to był taki kompromis między zespołem pragnącym grać mniej komercyjnie a wytwórnią domagającą się hitów. Dlatego jako całość wypada dość niespójnie, a mimo to dobrze, gdyż broni się wieloma pojedynczymi fragmentami.
UsuńDokładnie tak.
Usuń