1 października 2017

Nirvana - "Bleach" (1989)


Nirvana została założona w 1987 roku przez wokalistę/gitarzystę Kurta Cobaina i basistę Krista Novoselica. To zdecydowanie najpopularniejszy zespół grunge'owy - każdy o nim słyszał, oczywiście za sprawą megahitu pt. "Smells Like Teen Spirit". Żaden z kawałków z debiutanckiego krążka "Bleach" nawet w połowie nie zdobył takiej popularności. Warto zauważyć, że na albumie gra w sumie dwóch perkusistów - w większości utworów słyszymy Chada Channinga, ale w "Floyd the Barber", "Paper Cuts" i "Downer" (z reedycji z bonusami) gra Dale Crover. Jest to najprawdopodobniej spowodowane tym, że w tym czasie grupa często zmieniała perkusistów (na przełomie lat 1988-1990 było ich aż sześciu).

Spośród tych najpopularniejszych zespołów grunge'owych (jak Alice in Chains czy Soundgarden) twórczość Nirvany miała w sobie najwięcej punkowych naleciałości. Szczególnie na "Bleach" słychać inspiracje takimi grupami, jak Black Flag czy The Clash. Na opisywanym albumie dominuje właśnie punkowa surowość i prostota. Jej zawartość różni się dość znacznie od późniejszego, słynnego "Nevermind" - dominują tu bowiem ciężkie, masywne kawałki, nierzadko utrzymane w średnim tempie. Jeśli dodać do tego garażowe, mało profesjonalne brzmienie, krążek ten naprawdę może się kojarzyć z punkrockowymi dokonaniami. Kiedy debiut się ukazał, został praktycznie niezauważony, ale po sukcesie następnego albumu zaczęto masowo go kupować, przez co po latach dorobił się platyny.

Pierwszy w kolejności "Blew" po prostu wgniata w ziemię swoim ciężarem. Mimo to, znalazło się tu miejsce na całkiem chwytliwy refren i zgrabną solówkę gitarową. "Floyd the Barber" utrzymano w podobnym klimacie. Bardzo podoba mi się w nim końcówka, gdzie główny motyw jest jednokrotnie grany najpierw przez wszystkie instrumenty, następnie przez perkusję i bas, a następnie samą perkusję - uzyskano tu całkiem ciekawy efekt. Najbardziej przebojowy i melodyjny spośród całości "About a Girl" jako jedyny przypomina zawartość "Nevermind" i spokojnie mógłby się na nim znaleźć. Przy tym jako pierwszy pokazuje talent Cobaina do tworzenia ciekawych melodii i jest naprawdę przyjemny w odbiorze. Trochę przebojowości znalazło się również w coverze "Love Buzz" z repertuaru rockowej formacji Shocking Blue. Posiada on chaotyczne partie gitary Cobaina, ale również bardzo chwytliwy motyw basowy.

"Paper Cuts" to zwrot o 180 stopni - zgrzytliwe partie gitar i posępny, paranoiczny klimat. Numer ten przypomina mi nawet późniejszą twórczość Alice in Chains, nie tylko pod względem nastroju - mostek między zwrotkami a refrenem posiada typowo stayley'owską linię wokalną. Świetne, bardzo intrygujące nagranie. Z kolei w "Negative Creep" Kurt brzmi momentami jak sam Lemmy Kilmister z Motörhead, choć niektóre jego okrzyki mogą irytować. "Swap Meet" wyróżnia się dość melodyjną - jak na ten longplay - linią wokalną. Warto też zwrócić uwagę na świetnie rozpędzony "Mr. Moustache" i mocarny, najdłuższy z zestawu "Sifting". Niestety, na 9 udanych propozycji znalazło się też miejsce dla dwóch słabszych, niezbyt ciekawych utworów ("School", "Scoff"). Wspomniałem też o reedycji: znalazły się na nim dwa nagrania, nie odstające klimatycznie od reszty - masywny "Big Cheese" i typowo punkowy, dynamiczny "Downer". Drugi z nich spokojnie mógłby zastąpić któreś z tych słabszych nagrań w oryginalnym wydaniu.

"Bleach" to zdecydowanie najmroczniejsze i najcięższe dzieło Nirvany, przepełnione złością, smutkiem i ponurym klimatem - w rezultacie całkiem dobrze oddaje naturę samego Kurta, głównego twórcę utworów zespołu. Niewiele tu komercyjności czy zapamiętywalnych melodii, jednak w swej nieprzystępności album jest naprawdę intrygujący - mimo że niepozbawiony wad - i może dać wiele radości ze słuchania. Idealna pozycja na jesienne wieczory.

Moja ocena - 8/10

Lista utworów:
01. Blew (Kurt Cobain)
02. Floyd the Barber (Kurt Cobain)
03. About a Girl (Kurt Cobain)
04. School (Kurt Cobain)
05. Love Buzz (Robbie van Leeuwen)
06. Paper Cuts (Kurt Cobain)
07. Negative Creep (Kurt Cobain)
08. Scoff (Kurt Cobain)
09. Swap Meet (Kurt Cobain)
10. Mr. Moustache (Kurt Cobain)
11. Sifting (Kurt Cobain)

4 komentarze:

  1. Mimo prostoty i punkowych naleciałości jest to dobry album. Jeden z moich ulubionych jeśli chodzi o dyskografię Nirvany, wszystkie cechy które wymieniłeś są tak naprawdę jego zaletami. A wycie Kurta dodaje temu wszystkiemu dramatyzmu a przy okazji nie brzmi żałośnie. Mimo że za punkiem nie przepadam to za tym co Kurt zabrał z tego gatunku, już tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bleach" ma w sobie dużo z punk rocka, tyle że muzycy Nirvany zamiast silić się na dynamiczne tempa, często zwalniają prędkość.

      Usuń
    2. Właśnie, i w tym rzecz że to był świetny zabieg.

      Usuń
  2. Jako może nie fan Nirvany ale ktoś kto obleciał ich twórczość od Bleach po With the lights out to muszę się nieco wypowiedzieć o tych utworach tutaj. Zgadzam się ogółem z większością o utworach z tego albumu(ciekawostką jest fakt że "Big Cheese" można było usłyszeć na singlu "Love Buzz". Ale absolutnie nie zgadzam się z tym że "School" jest słabsze. W zasadzie jest to po prostu idealna chwytliwa piosenka na wykrzyczenie się a chyba jeszcze lepiej widać potencjał tej piosenki w koncercie z Live and loud w Seattle 1993. Można śmiało powiedzieć że zabrakło chyba jeszcze dokręcenia mocy i Dave Grohla na perkusji. Najwięcej zarzutów na tej płycie mam natomiast do "Paper Cuts". Choć instrumentalnie jest lepiej niż kiedyś uważałem choć dalej początek uważam za okropnie chaotyczny to śpiew wydaje mi się być takim wręcz od niechcenia. Wiem że taki był Kurt ale tutaj uważam że ze sobą to w ogóle nie współgra. Spokojnie na miejsce tego można było dać "Big Cheese" gdzie choć śpiew też brzmi trochę jakby znużony tym życiem ale tam to dużo lepiej pasuje. No i tekstowo uważam że Paper Cuts jest po prostu... dziwne.

    OdpowiedzUsuń