Po
utrzymanym w tradycyjnym stylu dziele z 2004 roku, "Humanity: Hour
I" miał być krążkiem bardziej nowoczesnym -
co potwierdzają pierwsze, elektronicznie przetworzone słowa zawarte
na tym wydawnictwie, na początku utworu "Hour I". Nasuwa to nieprzyjemne skojarzenia z
niezbyt reprezentacyjnym longplayem "Eye II Eye". Niestety,
na takich powiązaniach się nie kończy - oba krążki są bowiem
podobne pod względem jakościowym, może z lekką przewagą na
korzyść opisywanej płyty. Ponadto, panom chyba nie dopisywała
wena twórcza, bo - jak nigdy wcześniej - skorzystali z bardzo dużej
pomocy współpracowników z zewnątrz. A może to właśnie przez ten zabieg "Humanity: Hour I" wypada tak nijako.
30 lipca 2017
28 lipca 2017
Iron Maiden - "Virtual XI" (1998)
W drugiej połowie lat 90. sytuacja Iron Maiden nie wyglądała najlepiej. "The X Factor" był dla wielu rozczarowaniem, m.in. ze względu na dość radykalny, ponury charakter płyty. Fani oczekiwali słynnych metalowych galopad, a także wpadających w ucho utworów (co spełnił tylko "Man of the Edge"), tymczasem zawartość albumu okazała się zupełnie inna. Jednak wielu słuchaczy nie zaakceptowało przede wszystkim obecności Blaze'a Bayley'a, dysponującego znacznie mniejszymi warunkami wokalnymi od swojego poprzednika, Bruce'a Dickinsona. To wystarczyło, by zmalało zarówno zainteresowanie zespołem, jak i sprzedaż jego płyt.
26 lipca 2017
Ramones - "Leave Home" (1977)
Debiut Ramones został dobrze przyjęty, ale nie odniósł sukcesu na listach przebojów. 9 miesięcy później ukazał się drugi album tej formacji. Muzycznie w żadnym wypadku nie znajdziemy tu kroku do przodu względem debiutu - "Leave Home" jest jego logiczną kontynuacją. Prezentuje również podobny poziom całości.
24 lipca 2017
Iron Maiden - "The X Factor" (1995)
Z Żelaznej Dziewicy w 1993 roku odszedł Bruce Dickinson, który od dawna marzył o solowej karierze. Śpiewanie w Iron Maiden męczyło go od dłuższego czasu i gdy nadarzyła się okazja, po zarejestrowaniu "Fear of the Dark" i promującej ją trasie koncertowej, wokalista opuścił szeregi zespołu. Dla wielu fanów kapeli ta jedna wiadomość oznaczała jej definitywny koniec. Dickinson odcisnął na historii Iron Maiden ogromne piętno i wydawał się być kimś absolutnie niezastąpionym. Każda decyzja o jego zastąpieniu mogła być skazana na druzgocącą porażkę. Zwłaszcza że - jak się potem okazało - solowa działalność Bruce'a była w większości naprawdę udana. Steve Harris zamierzał nawet rozwiązać Iron Maiden. Tak się jednak nie stało i nowym frontmanem w zespole został niejaki Blaze Bayley, znany z heavymetalowej formacji Wolfsbane. Krytyce i rozczarowaniom nie było końca.
23 lipca 2017
Iron Maiden - "Live at Donington" (1993)
"Live
to Donington" to ostatni z trzech albumów koncertowych wydanych
w 1993 roku, dokumentujących jeden z najmniej ciekawych epizodów w
karierze Iron Maiden. Został on nagrany 22 sierpnia 1992 roku,
podczas trasy koncertowej promującej krążek "Fear of the
Dark". Grupa dała wtedy drugi w swojej karierze (pierwszy miał
miejsce 20 sierpnia 1988 roku) występ na festiwalu Monsters of Rock
w brytyjskim Castle Donington dla blisko 70-tysięcznej publiczności.
Longplay ten został początkowo wydany w limitowanej serii (jedynie
w Wielkiej Brytanii, Brazylii, Włoszech, Korei Południowej,
Holandii, Kanadzie oraz Japonii). Nie promowano go również żadnym
singlem.
22 lipca 2017
Iron Maiden - "A Real Dead One" (1993)
Wydany
7 miesięcy po "A Real Live One", bliźniaczo podobny pod
względem tytułu "A Real Dead One", stanowi jego
uzupełnienie. Tym razem wzięto na warsztat kompozycje z okresu
1980-1984, czyli identycznie jak w przypadku pierwszej koncertówki
- "Live After Death". Nie uniknięto więc powtórek. Na "A
Real Dead One" zamieszczono więc siedem utworów, które
znalazły się na tamtym albumie ("The Number of the Beast",
"The Trooper", "Running Free", "Run to the
Hills", "2 Minutes to Midnight", "Iron Maiden"
oraz "Hallowed Be Thy Name"). W większości materiał ten
zarejestrowano między kwietniem a czerwcem 1993 roku, choć
najstarsze nagrania pochodzą z sierpnia 1992 roku ("The Number
of the Beast", "The Trooper" i "Iron Maiden").
Kiss - "Destroyer" (1976)
Koncertowy
"Alive!" odniósł upragniony przez muzyków sukces i
przysporzył grupie nowe grono fanów, którzy od tej pory z
niecierpliwością oczekiwali na nowe dzieło studyjne czterech wymalowanych
cudaków. W tych okolicznościach nie dziwi fakt, że "Destroyer"
był kasowym sukcesem, największym w historii grupy. Z drugiej strony, pod względem artystycznym nie spełnia on ustalonego
wcześniej przez zespół poziomu. Warto odnotować, że "Destroyer"
był pierwszym longplayem, w którym w przygotowaniu nowego materiału
chłopakom pomagali współpracownicy z zewnątrz, w tym producent
albumu - Bob Ezrin.
21 lipca 2017
Iron Maiden - "A Real Live One" (1993)
Rok
1992 był dla zespołu pasmem sukcesów, ale mimo wszystko nie był
to łatwy moment dla ich dalszej kariery. Już w czasie nagrywania
"Fear of the Dark" Bruce Dickinson myślał o opuszczeniu
Iron Maiden. Swoją decyzję ogłosił kolegom dopiero podczas trasy
koncertowej promującej krążek. Został jednak przekonany, by dokończyć
trasę wraz z resztą. Nie ulega wątpliwości, że wokalista
kompletnie nie przykładał się wtedy do występów, ponieważ nie
chciał w tym czasie grać już takiej muzyki. Inni muzycy, dodatkowo martwiący się o przyszłość
kapeli, także nie czuli się komfortowo w tej sytuacji.
20 lipca 2017
Iron Maiden - "Fear of the Dark" (1992)
"Fear
of the Dark" to zdecydowanie jeden z najbardziej rozpoznawalnych krążków Żelaznej Dziewicy, oczywiście za sprawą
kultowego utworu tytułowego, który z czasem stał się jednym z najsłynniejszych i najbardziej cenionych z katalogu zespołu. Również za jego sprawą, "Fear of the Dark" stał się trzecim albumem, który zawojował
brytyjskie listy przebojów, docierając na 1. miejsce. Niestety,
jego popularność nie przełożyła się do końca na jakość
materiału. Mamy tu do czynienia z dziełem udanym, lecz okropnie nierównym.
18 lipca 2017
Ramones - "Ramones" (1976)
Czołowy
przedstawiciel amerykańskiego punk rocka, Ramones, powstał w 1974
roku. Grało w nim czterech muzyków, którzy nie mieli pojęcia o
graniu i znali jedyne podstawowe chwyty muzyczne. Wizerunkowo
ciekawym zabiegiem było noszenie przez nich skórzanych, motocyklowych kurtek
(później nazwanych jako ramoneski), a także przybranie jednego nazwiska - a nazwisko wzięło się od Paula
McCartney'a, który w czasie aktywności muzycznej The Beatles
meldował się w hotelach jako... Paul Ramone. W ten sposób
wokalista (a początkowo też perkusista) Jeffrey Hyman stał się
Joey'em Ramone, gitarzysta John Cummings stał się Johnnym Ramone,
basista Douglas Colvin nazwał samego siebie Dee Dee Ramone, a
perkusista Thomas Erdelyi Tommym Ramone. Z całej czwórki nikogo
nie ma już na tym świecie.
16 lipca 2017
Van Halen - "Van Halen II" (1979)
Dzięki
albumowi "Van Halen" muzycy w błyskawicznym tempie stali
się gwiazdami amerykańskiego rocka, a Eddie Van Halen dołączył
do panteonu gitarowych Bogów. Zaczęły się koncerty, a grupa
została wybrana do supportowania samego Black Sabbath. Fani, poza
występami na żywo, oczekiwali również na następny krążek i nie
musieli długo czekać, bo został on wydany 13 miesięcy po
debiucie, również nakładem wytwórni Warner Bros i pod niezbyt
wymyślnym tytułem "Van Halen II".
14 lipca 2017
Iron Maiden - "No Prayer for the Dying" (1990)
"No
Prayer for the Dying" to najprostszy longplay w historii
Maidenów. Został on w całości oparty na krótkich, niewyszukanych
utworach, nieprzekraczających czasu trwania 6 minut. Brak tu rozbudowanych propozycji, typowych dla
wcześniejszej i późniejszej twórczości zespołu. Brzmienie jest bardziej brudne i surowe (choć muszę przyznać, że spośród prac Martina Bircha dla Iron Maiden, ta posiada najsłabszą produkcję), a niektóre kawałki mogą podpadać bardziej pod hard rock niż heavy metal. Taki był
zamysł Steve'a Harrisa, który po "Seventh Son of a Seventh Son" i
trasie promującej uznał, że czas wrócić do rockowych korzeni. Niestety, przy okazji powstawania materiału na longplay rozpadł się najbardziej klasyczny skład grupy.
11 lipca 2017
Kiss - "Alive!" (1975)
Dokonania studyjne Kiss, jakkolwiek udane, nigdy nie oddawały tego, co grupa przedstawiała na żywo. Ich występy, oprócz niekonwencjonalnych rozwiązań pod względem oprawy, były też pokazem niesamowitej energii i żywiołowości wykonań utworów. Studyjne krążki w większości przechodziły bez echa, chłopaki postanowili więc dołożyć do pieca, spełnić oczekiwania fanów i zarejestrować materiał na album koncertowy (nagrano go podczas koncertów w Detroit, Cleveland, Wildwood oraz Davenport). Paradoksalnie, było to najlepsze z możliwych rozwiązań, ponieważ "Alive!", wydany w tym samym roku co "Dressed to Kill", okazał się pierwszym prawdziwym sukcesem komercyjnym zespołu - krążek dochodząc do 9. miejsca na amerykańskich listach przebojów niesamowicie zwiększył popularność Kiss.
10 lipca 2017
Iron Maiden - "Seventh Son of a Seventh Son" (1988)
Seven
deadly sins
Seven
ways to win
Seven
holy paths to hell
And
your trip begins
Seven
downward slopes
Seven
bloodied hopes
Seven
are you burning fires
Seven
your desires...
Taką
deklamację z ust Bruce'a Dickinsona słychać na początku i końcu płyty
"Seventh Son of a Seventh Son" (z jedną drobną różnicą, która stanowi ciekawostkę dla spostrzegawczych słuchaczy).
Dlaczego zastosowano taki niecodzienny dla Maidenów zabieg? Omawiane
dzieło jest bowiem concept albumem, na którym wszystkie kompozycje tworzą spójną całość, zaś teksty opowiadają jedną historię, w tym wypadku Siódmego Syna Siódmego Syna. Taki zabieg miał pokazać inspiracje
Steve'a Harrisa kapelami progresywnymi, typu Pink Floyd czy Yes. Pomysł był dość ryzykowny -
Iron Maiden był zespołem mającym delikatne naleciałości z rocka progresywnego, ale
nigdy wcześniej nie porywał się na nagranie takiego materiału.
8 lipca 2017
Iron Maiden - "Somewhere in Time" (1986)
Przy
okazji "Powerslave" w stronę muzyków pojawiły się
zarzuty, że grupa twórczo zjada własny ogon. By uniknąć
podobnych oskarżeń, postanowiono nagrać płytę inną niż
poprzednie, choć nadal osadzoną w ironowym stylu. Nie pomagał jednak fakt, że po międzynarodowym tournée w obozie
Żelaznej Dziewicy trochę się pozmieniało - dobre relacje na linii
Dickinson-Harris stanęły bowiem pod znakiem zapytania. Bruce chciał
przemycić na nadchodzący album akustyczne kawałki (w stylu trzeciego wydawnictwa Led Zeppelin), z czym
zdecydowanie nie zgadzał się Steve, który nie chciał brnąć w aż tak skrajne posunięcia. Ostatecznie utwory Dickinsona zostały odrzucone, przez co nie miał on wkładu
kompozycyjnego na "Somewhere in Time". Ponoć już wtedy
rozważał opuszczenie kapeli. Z drugiej strony, jako kompozytor zabłysnął tu Adrian
Smith, który samodzielnie stworzył trzy kawałki.
6 lipca 2017
Kiss - "Dressed to Kill" (1975)
Mimo lokat w pierwszej setce zestawienia Billboard 200, dwa
pierwsze wydawnictwa Kiss nie odniosły większego sukcesu komercyjnego i pośród innych wydawanych w tym czasie albumów przeszły niemalże bez echa (mimo że w kontekście występów na żywo grupa budziła spore
zainteresowanie). Nie zniechęciło to chłopaków, którzy już 5
miesięcy po ostatnim "Hotter Than Hell" wypuścili swój
trzeci premierowy materiał. W tym czasie niezwykle szybko powstawały nowe kompozycje, co przełożyło się na szybkość i systematyczność nagrywania. Co jak co, ale mieli wtedy naprawdę zabójcze
tempo.
4 lipca 2017
Iron Maiden - "Live After Death" (1985)
Po sukcesie albumu "Powerslave" muzycy ruszyli w trasę koncertową - jak się okazało, najdłuższą w ich karierze. Była to słynna World Slavery Tour, notabene rozpoczęta w naszym kraju (gdzie zespół dał 5 koncertów - w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu i Katowicach). Trwała ona od 9 sierpnia 1984 roku do 5 lipca 1985
roku następnego. Imponowała nie tylko długim okresem trwania, ale i rozmachem, w tym olbrzymią scenografią przypominającą grobowiec faraona oraz gigantycznym Eddiem-mumią. Jako że zastosowano tu wiele innowacyjnych pomysłów realizacyjnych, była to w tym czasie jedna z najbardziej pomysłowych i inspirujących opraw koncertowych.
2 lipca 2017
Kiss - "Hotter Than Hell" (1974)
Zanim muzycy Kiss stali się ikonami muzyki rozrywkowej (szczególnie w rodzimych Stanach Zjednoczonych), walczyli o przetrwanie na rynku muzycznym. Ich debiut nie zrobił większej furory, a jeszcze w
tym samym roku chłopaki wydali drugi krążek, nazwany "Hotter
Than Hell" (pod względem szybkości wydawania albumów do 1977
roku Kiss przypomina mi trochę grupy z początku lat 60. - w tym
czasie standardem było nagranie w jednym roku dwóch płyt
długogrających). Szybkie tempo przystąpienia do prac nie zaprocentowało pod względem komercyjnym, bo wyniki sprzedaży okazały się jeszcze bardziej rozczarowujące i longplay wylądował na 100. miejscu w amerykańskim zestawieniu (co stanowi najsłabszy wynik w przypadku tego zespołu).
Subskrybuj:
Posty (Atom)